Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piąty raz waga mi się skończyła...............

No i doszłam do wniosku , że jednak trochę lepiej mi szło z Vitalią, a właściwie z ludźmi na Vitalii.

Po prawdzie to nie pisałam również i dlatego , że mi zwyczajnie jest  wstyd.

No tak, a wstyd jest paraliżujący .

Powoduje ,że uciekam w życie wirtualne, odsuwając w nieskończoność konieczność stawienia czoła prawdzie.

I na dodatek wkoło słyszę ..............dasz radę  , ty , taka twarda baba.

Jasne, daję radę.............tyle ,że wirtualnie, a  w realu bujam się o okolicy 150 kg. No potworny wieloryb .........nie obrażając wielorybów ...oczywiście .

Sezamek ma rację ..........ĆWICZENIA.

 Ona mnie zna ale ma mnie juz chyba dość . Ale z drugiej strony ile można walczyć o drugą osobę, która stosuję technikę ...." dobra dobra , dam radę"

Znacie to. Jasne . To bardzo prosta technika na życie , pod jednym warunkiem.

Wszystko jest ok , dopóki nie trzeba danej obietnicy zrealizować tak naprawdę.

I tu zaczynają sie schody.

No żywcem sie nie da. Wręcz całym organizmem bronimy się przed wykonaniem danej czynnośći.

No np. ćwiczenia. Kurde - niby proste - wstać z fotela i pomachać odnóżami , albo się poschylać i takie tam inne. Nic trudnego - wręcz prymitywnie proste.

taaaaaaaaaaaaaaaaaa

Ale za to jaka skomplikowana jest motywacja na rzecz nie ruszenia dupska z fotela. No i oczywiście ZAWSZE  sama siebie przekonuję , że nie mogę właśnie teraz ćwiczyć .

A ile obitnic już nie dotrzymałam kurde - jakby taka niedotrzymana obietnica ( niedotrzymana li tylko z lenistwa ) była JEDNYM KILOGRAMEM ubywającym z mojego cielska, to bym była dzisiaj chudsza niż TWIGGY.

No , naprawdę.

No więc dobrze .

Wróciłam.  Znów będę walczyć , Pewnie naobiecuję sobie co tylko mi ślina na język.................

Ale co tam , niech tylko co 5 obietnica sie uda  to już jest lepiej niż się działo ze mną przez ostatnie 3 miesiące.

No i jeszcze coś. Wczoraj doczytałam do końca na ONECIE - 10 powodów , dlaczego nie chudniemy. Tak mnie to wkurzyło, że kupiłam pół litra wiśniówki lubelskiej i zostało z niej dzisiaj tylko 100 gram. - resztę wlałam w siebie

Piłam sama  ( mąż nie pije)  jak rasowy ochlaptus.

I nawet nie użalałam sie nad sobą. Po prostu byłam wściekła.

Nie konkretnie na coś czy na kogoś ......nie . Tylko po prostu ................wściekła.

No a dzisiaj ..............koszmarny KATZ.................matko jedyna , ostani taki  "tuput mew"  to miałam jakieś 10 lat temu.

No i w myśl zasady  - na katza najlepsza ciężka praca - odwaliłam dzisiaj znacznie. robótek domowych  niż bym normalnie zrobiła.

Po  dwu  godzinnej drzmce po obiedzie , w końcu doszłam do siebie i cóż.............

Odchudzanie czas zacząć.

Ważę w tej chwili jakieś 152 kg. Moja waga pokazuje jeszcze 151,8 kg a potem  już tylko errr

Przedwczaraj było 150,9 a wczoraj już errr.

Więc myślę , że jest ok. 152kg.

i tyle.

Wróciłam i już.

 

  • SEREMKA

    SEREMKA

    3 października 2010, 23:35

    ja tam nie wiem czy schudniesz czy nie,czy jesteś na tyle silna i czy dasz radę,tak samo jak nie wiem czy mnie się to kiedyś uda.Wiem,że to możliwe-ot choćby wspomniany Sezamek-z wieloryba w szprotkę się zmieniła-widać więc że można...Ja póki co nie znalazłam w sobie tej zaciętości i wytrwałości.wciąż mam sporo takich dni,że żyję by jeść.Mam dni,że leżę cały dzień w łóżku i ręką czy nogą ruszyć się nie chce.Z pełną premedytacją odrzucam walkę o swoje marzenie.Mam zrywy-kiedy walczę ostro a swoim entuzjazmem zarażam innych...tylko,że zrywy na nic się zdają,szybko mijają...no więc wracając do wątku pierwotnego-nie wiem czy dasz radę,ale bardzo się cieszę,że wróciłaś.bo to chyba znaczy,że nie rezygnujesz,że tej siły w sobie szukasz...życzę Ci by jak już ją znajdziesz -z rąk Ci się nie wymknęła.

  • asik280

    asik280

    3 października 2010, 20:22

    moja mama w lipcu ubiegłego roku ważyła więcej niż ty!! W grudniu miała już 25kg za sobą!! więc w 5mies schudła tak dużo. Potem odpuściła sobie i po prostu oscyluje w wadze 115-120 nie odchudza się tylko pilnuje wagi i jak jest skok zaciska pasa. Teraz już przechodzi na dietkę bo chce w końcu zobaczyć 9 z przodu!! Mam nadzieję że Tobie też się to uda. Pozdrawiam i życzę samozaparcia i wiary w siebie bo to najważniejsze!!

  • moniq1989

    moniq1989

    3 października 2010, 20:16

    Kochana powoli do celu, a będzie dobrze. Dobrze, że tu wróciłaś. Pisz codziennie co jadłaś i licz kalorie. I proszę Cię nie przchodź na żadną dietę 1000, a na 1800, a nawet 2000kalorii, pod warunkiem, że będziesz się ruszać. Trzymaj się ciepło. Możesz na mnie liczyć:*

  • Kayleigh4

    Kayleigh4

    3 października 2010, 20:04

    I dobrze żeś wróciła jako i ja ;) Trzeba się wziąć w końcu i zrzucić bo to niepodobna tyle na grzbiecie co my nosić.