Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
masakra

Dopiero jak zaczęłam pisac co jem i regularnie liczyć kalorie, to sama zobaczyłam i kalorii wtrzacham co dzień.
to straszne. Okropnie trudno utrzymac sie w granicach 1000 kcal.
A wystarczy że zjem coś co wydaje sie normalne i wcale nie kaloryczne a potem zajrzę do tabel i włosy na głowie się podnoszą.
inna sprawa ,że dieta 1000 kalorii jest niebywale restrykcyjna, i trudno jest sie przyzwyczaić.
Bardzo zdradliwe jest gotowanie obiadu i próbowanie.
Juz sobie zrobiłam takie danie pod nazwą - różne takie , które ma obligatoryjnie 50 kalorii i dopisuje je po obiedzie na wszelki wypadek.
No i okropnie zapędza mnie do lodówki .......nuda.
Jak siedzę w domu to lodówka moja.
Jedynym pozytywem jest to, że zaczęlam o tym myśłec i mimo dużej niechęci wpisuje wszystko co pochłonę. Dzisiaj to musiałam sie znowu boksowac sama z soba ,żeby wszystko zapisać. Wiedziałąm ,że przegiełam i przegięłam. Jest 15.20 a ja zeżarłam juz 1420 kkalorii. A rano tak było miło . stanęłam na wadze i pół kilo mniej było. No to zaraz musiałam to nadrobić.
Ale nie dam się . Schudnę choćbym miała sobie łakome łapki przywiązać do boków. Czasem to mam wrażenie ,że moje ręce są poza moja kontrolą.
ech.
  • Hejho

    Hejho

    17 lutego 2009, 02:37

    doswiadczenai to wynika,ze jak trzymas zdiete to ok, ale trzeba uwazac na takie drobne odstepstwa...ja juz mam takie od dwoch miesiecy i niestety... trzymam mocno kciuki za siebie i Ciebie... Buzka musi byc dobrze...