Wiosna to potęga . Od razu jak słońce wyszło to chce się żyć. Wszystko wyglada inaczej.
Wczoraj polatałam po marketach i czułam się usprawiedliwiona,że nie ćwiczę.
Ale dzisiaj już nic mnie nie uratuje.
Hantelki w łapki i do roboty.
No i papierosy weg......bo zadytszka okropna.
Kiedyś , dawno temu , madra pani instruktor mi tłumaczyła ,że jak nie będe ćwiczyć to wpadne w błędne koło. Bo to jest tak. Nie ćwiczymy i zaczynamy. Wtedy sie okazuje ,że mamy małą wydolnośc. , szybko sie męczy,y itd. więc oszczędzamy się jeszcze bardziej, więc nasza wydolnośc znowu spada. to my jak najmniej ruchu ,żeby sie nie męczyc itd itd.
Ale wyjść z tego to trudna sprawa. Bo znowu trzeba sama z soba sie poboksować.
No i dopiero jak zaczyna sie ćwiczyć to okazuje się jak ważne są kolana .
Połowy ćwiczeń nie mogę wykonać bo ........kolana, a właściwie ich brak.
To że jeszcze chodzę to wg lekarzy cud. Nie powinnam od 5 lat . a ja mam jeszcze ćwiczyć.
Dam radę.
Muszę . jest tyle ćwiczeń . na siedząco juz trochę ćwiczyłam. może inne też się znajdą.
ech.
A Agatka na forum napisała,że bez ćwiczeń ani rusz. I pewnie ma rację.
Tylko o ile łatwiej tak po prostu nic nie robić , płynąć z prądem i zasłaniać sie swoim kalectwem przed każdym wysiłkiem.
No wystarczy pojęczałam.
I jeszcze jedno durna babo, przypomnij sobie swoja koleżnke , jak utyła , weszła na drugie piętro 3 lata temu i juz nie zeszła, Siedzi w domu i wszystkich bliskich terroryzuje swoja chorobą. A jej choroba to przedewszystkim tłuszcz.
No to ide polatac na miotle i do ćwiczeń.
AgatkaO
5 marca 2009, 20:12i trzymam kciuki, nie damy się:)) Kolana to musimy oszczędzać, coś na leżąco popróbuj, kochana:)
mikrobik
5 marca 2009, 17:16Imieniny męża rzecz święta i te drinki za jego zdrówko należało wypić. Na pewno Ci się uda pozbyć sadełka.
malgorzatabi
5 marca 2009, 14:55Wiem jedno: chcieć to móc! Życzę Ci z całego serducha, żeby się udało! Zaczynałam od wagi 152 i wydawało mi się, że jest niemożliwym schudnąć! Konsekwentnie chudnę i od stycznia tamtego roku schudłam 22kg. Miałam przerwę na tycie od września do końca roku, gdy uznałam, że czas na głupoty. Przytyłam 10 kg i od stycznia tego roku schudłam do dzisiaj te 8kg. Więc widzisz jak to jest, gdy się chce to można wiele. Przede mną długa droga jak i przed Tobą, ale wiem, że ten kto chce temu się udaje. Buźka i życzę powodzenia***