Hej. pisze tu właściwie nie wiem po co. ktoś kto śledzi mój pamiętnik powie, " kur##wa znowu zaczyna" ale nie będę tego pisała. niektórzy widzieli całą moją drogę do celu, byłam za metą nawet, a dziś wracam do startu. nie napiszę, wracam, zaczynam od nowa, bo już nie mam siły... mam dość tego. zgubiłam siebie i siłę, nie wiem co ze sobą mam zrobić.. nie mam nawet grama siły w sobie i motywacji. siedze i wyje, nie mam ochoty nawet w lustro popatrzeć. nie cierpię siebie i tego co się ze mną dzieje... tego, że nie umiem się wziąć. wszyscy poszli do przodu, walczą, a ja się cofam, pomagam innym, kieruję nimi, a sama sobie nie radzę. naprawdę mam dość już tego wszystkiego, jestem gruba... i samotna. tak jestem sama w tym wszystkim i nie umiem się odnaleźć... piszę, bo muszę wyrzucić tą gulę z gardła, tak bardzo zazdroszczę tym, którym się udaje, ale nie dlatego, że nie chce by im się udało, tylko dlatego, że ja też mogłam tam być, a zawaliłam, upadłam i leżę zamiast się podnieść... nie wiem jak mam się podnieść... to tak bardzo mnie dobija, zżera mnie od środka. Udaję, że jestem silna, pocieszam innych, pytam jak się mają, kieruję ich i pomagam w walce, a gdy zamykam drzwi i ja tego potrzebuję, jest tylko głucha cisza i echo w głowie " znowu przytyłaś", "za dużo sobie pozwalasz, weź się za siebie" " zaś przytyłaś i już nie wyglądasz tak jak wcześniej" "a Ty co już nie na diecie"... ale nikt nie zapyta... "ej co się stało, pomóc Ci jakoś"...
CookiesCake
13 marca 2016, 11:17Miałam to samo.. :( Bardzo Ci współczuję, ja też kiedyś byłam chudzinką i wtedy każdy podziwiał moją figurę nawet pan ze sklepu obok mi mówił że super wyglądam, potem nadszedł cięzki czas i przytyłam +35kg i każdy mnie zaczał obrażać, co ja ze sobą zrobiłam, czy ja przypadkiem w ciązy nie jestem, że wyglądam jak świnia jakaś, w domu w ogóle nie mam wsparcia, a wręcz przeciwnie - obrażają mnie na każdym kroku.. ale w końcu powiedziałam sobie że musi się to skończyć, ża sama chce wrócić do tej starej, lepszej mnie i tak od 2 miesięcy staram się jeść zdrowiej ( nie jestem na żadnej diecie ) + dokładam do tego jakiś ruch.. Popełniam czasem gafy ale nie poddaje się i pomimo tego walczę dalej, dzisiaj jest mnie 6kg mniej. Tobie też się uda, wierzę w to! :) Trzymaj się cieplutko!
ostatniaproba21
13 marca 2016, 15:47dziękuję, mam nadzieje, że wrócę do miejsca, gdzie byłam... :)
OutsiderHeart
13 marca 2016, 10:43Wiem dokładnie o czym mòwisz...Zaczynałam odchudzanie dziesiątki razy.Nie jestem w stanie stwierdzić ile.Zawsze na początku byłam pełna zapału,mówiłam sobie,że tym razem na pewno się uda...i za każdym razem kończyło się porażką.Chudłam kilka kilo,po czym wracałam do dawnej wagi.Po kilku miesiacach zaczynałam od nowa i znowu to samo.Tak jak Ty zazdrościłam innym sukcesów,byłam na siebie wściekła,czułam sie bezradna.Nie umiałam wygrać sama ze sobą.Zamykałam sie w pokoju,unikałam luster.Też słyszałam"słomiany zapał","a ty co już nie na diecie"itp.W ten sposób czułam sie bezwartościowa. Jakbym oszukiwała sama siebie.Nienawidziłam siebie.Swojej słabosci,nieumiejętności radzenia sobie samej ze sobą.Nie umiałam panować nad własnym ciałem.Byłam swoim wrogiem.Wtedy spotkałam kogoś,kto krok po kroku pokazał mi jak mam pokonać swoją największą słabość-samą siebie.Jestem na nowej drodze,całkowicie innej,niż tamtej.Jeśli masz ochotę mogę powiedzieć Ci,co mi pomogło.Pozdrawiam;)
ostatniaproba21
13 marca 2016, 10:47dziękuję.;* z chęcią posłucham, odezwij się na priv...