Wczoraj czułam się napuchnięta i gruba, dziś zdecydowanie jest mi lżej.
Ś: jabłko
L: banan
O: pomarańcza, kiwi
P: kawałek arbuza, szkl maślanki
K: twaróg z jogurtem, szpinakiem i pomidorem
Razem prawie 830kcal (jak dotąd rekord).
Wypiłam ok litra.
Przy kolacji musiałam jeść na siłę, bo tak się napchałam, że chciało mi się wymiotować, a porcja była m/w taka jak co dzień. Chyba żołądek mi się tragicznie skurczył. Cóż, przynajmniej będzie mi łatwiej z dietą.
Jutro ważenie, trzymajcie kciuki! ;)
GrubaHelena
8 sierpnia 2015, 13:30To troszkę mało. Chyba nie chcesz mieć potwornego jojo?:<
Ostka
8 sierpnia 2015, 20:42Nigdy go nie miałam, a poprzednio jak się odchudzałam, jadłam zdecydowanie mniej. Ludzie żyją na głodówkach i nie tyją po ich zakończeniu... no chyba że ktoś koniec odchudzania widzi jako powrót do obżarstwa. Jak już pisałam, w ten sposób chcę to ciągnąć tylko przez pierwszych 10 kg.