Witam wszystkich :)
Nie pisałam długo... ale nie mam się czym pochwalić :( Uznałam, że głupio tak pisać o tym czego nie zrobiłam, co się nie udało itp... Nadal tylko myślę o odchudzaniu :/ Czynów brak!
Staram się czytać Wasze pamiętniki codziennie wieczorkiem. Niektóre pisały ile to ciasta udało się zjeść na święta... ile w związku z tym przytyć... No cóż dziewczyny ja wiem jedno: ZJADŁAM WIĘCEJ! :D
Biegać też mi się jeszcze nie udało pójść :/ Znowu na antybiotykach jestem :( Eeeech... Tak sobie myślę czasami pół żartem, że moja córka chyba prędzej moje ambitne plany zrealizuje :D Ona już jest wysoką i szczupłą laską a ma dopiero 20 miesięcy :D:D
Obiecuję napisać coś obszerniejszego, jak już będę miała się czym pochwalić. Mam nadzieję, że niedługo. Wam też tak ciężko było zacząć? Czy tylko ja jestem taka słaba?
go.fit
11 kwietnia 2015, 22:55czyli to co u mnie. delikatna redukcja i po prostu rzeźba. rzeźba, rzeźba, ......, rzeźba. noo..!! to jest nas dwie! w kupie siła :) umówmy się, że za miesiąc publikujemy swoje fotki. ale tym razem z dumą. ty z dumą pieknej mamy, a ja z duma pieknej studentki - pedagożki kończącej studia! :)
Paflin
11 kwietnia 2015, 23:04ok... mamy umowę:D ...choć ja dałam sobie więcej czasu na wędrówkę do piękna ;)
go.fit
11 kwietnia 2015, 22:46kochana..., ale ja patrze na pasek i nie widze depresji! 175 i 70kg? nie jest źle! :) tez sie tłumaczylam ze nie mam czasu. co prawda, nie mam rodziny i takich obowiazków, ale pracuje codziennie, studiuje dziennie, chodze na angielski, a moje podejscie do sportu? przeczytaj moj pierwszy wpis jak masz chwile. pozdrawiam serdecznie :)
Paflin
11 kwietnia 2015, 22:50Przeczytałam ;) Motywuje. Depresja... nie nie... to za mocne słowo dla mnie :) Tragedii nie ma jeśli chodzi o wagę w stosunku do wzrostu... według BMI jest nawet prawidłowo, tylko moja sylwetka... pozostawia wiele do życzenia. Postaram się jutro wrzucić jakieś zdjęcia.... dziś jeszcze mi wstyd :/
go.fit
11 kwietnia 2015, 21:51mi w sumie jakoś szczegolnie cięzko nie było. najwazniejsze to kwestia podejscia. jesli sobie ciagle powtarzasz - jestem na diecie, nie moge tego, nie moge tego, nie moge tego i jeszcze tamtego. zakazany owoc smakuje najlepiej a te ciagle zakazy wywołuja frustracje. przynajmniej u mnie :) dlatego mysl pozytywnie! - mówi to chyba najwieksza pesymistka tego świata ;) małymi kroczkami do wielkich celów. a co do biegania.... wkurzyłam sie któregos dnia, pojechałam do decathlonu i kupilam sobie cały stroj. specalistyczne buty, leginsy do biegania, specjalna bluze nieprzepuszczajaca wiatru, miesiac temu bylo jeszcze zimno i co? i wyszłam przed sibie, byle gdzie, byle jak,ale byle ruszyc to dupsko. ledwo weszłam na 4 piętro, ale wiem, że było warto. dziś - zaczełam biegac 16 marca - czerpię ogrmna przyjemność z biegania. t jest chwila dla mnie, zmeczenie, wyciszenie, wszstko czego tylko dusza pragnie, no i cm lecą! wytrwałości mama!!! :)
Paflin
11 kwietnia 2015, 22:40Wielkie dzięki za wsparcie :) Poczytałam i mam ochotę pobiegać :D Na pro-ciuszki muszę jeszcze poczekać (dziura w budżecie rodzinnym), ale skompletowałam coś do ubrania. Teraz tylko trzeba zacząć :) Na co dzień zajmuję się domem, córeczką, mężem i studiami... to zajęcia na całą dobę. Może uda mi się dzięki bieganiu ukraść trochę czasu dla siebie :) Tobie się udało :)
Wiosna122
11 kwietnia 2015, 21:17Oj cięzko się zaczyna, ale sztuka sobie postanowić i nie odpuścić :)