Wszystko fajnie, tylko nie cwiczyłam dzisiaj i już nie będę;P Właśnie wróciłam do domu. Zostałam wyciągnięta na miasto, haha ale wymusiłam na znajomych niepójście na pizzę;) Tylko, że wypiłam jednego Desperadosa.. hmm, ale spokojnie- weekend wkońcu się skończy!
A i kolejne komplementa usłyszałam dziś;D
;*
Dzisiaj:
10.45- 2wafle ryżowe z wędliną, żółtym serem i świeżym ogórkiem
16.00- zapiekanka z cukinii, pełnoziarnisty makaron
18.00- surówka z kwaszonej kapusty, marchewki i cebuli
woda, zielona herbata, 1 piwo Desperados...
aleks89
21 września 2008, 13:47W weekendy czasami dieta idzie w zapomnienie, ale ja zawsze z utęsknieniem czekałam na te dwa dni wolnego. I sukces jest, bo nie poszłaś na tą pizzę, a jedno piwo może być, tak na odstresowanie ;) Super, że słyszysz komplementy, to na pewno motywacja. Pozdrawiam serdecznie
sylwinka88
21 września 2008, 13:24Oj jak wypijesz czasami piwko nic Ci sie nie stanie:) nie jesz dużo, wazne zeby na wieczór nic nie jesc, a jak musisz to bardzo mało:) na początku jest trudno ale da sie wytrzymac:) buzki:*
TezSzukamSzczescia
21 września 2008, 12:21Weekendy mają właśnie jedną wadę - kuszą grzechami :PP Wypad ze znajomymi, impreza, a i tak chyba jeszcze gorsze jest siedzenie w domu, nicnierobienie i jedzenie z nudów :D Będzie lepiej :-) Świetnie sobie radzisz :-) 10 kg to naprawdę dużo, gratuluję :-) I trzymam kciuki za więcej ;-)) :***
marciaa91
20 września 2008, 22:49Ja nie lubię weekendów właśnie z powodu pokus na mnie czekających ;pp
Aniika
20 września 2008, 21:55Pewno że się skończy,a Ty przecież grzeczna jesteś:) - niepójście na pizze - trafili Ci się wyrozumiali znajomi;) Buziaki!