Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
'About as subtle as an earthquake (...)'


 Inspiracje są wszędzie, toteż się inspiruję.
Zaczęłam chodzić na aerobic, przedwczoraj byłam pierwszy raz (bardzo konkretny wycisk). Niesamowicie się tam gubię; mam nadzieje, że to tymczasowe.
Na aerobic chodzę w mieście, w którym studiuję, a w domu na weekendy będę miała rowerek. Ten stary, który od roku jest zepsuty. Ma być nareperowany, podobno.
 To kluczowe punkty w moim nowym programie, dieta będzie przez nie automatycznie warunkowana. I w pewnym stopniu już jest.
 Na studiach ok, pierwsze kolokwium zaliczone. We wtorek następne - z łaciny.
 Od wczoraj jestem w domu, dlatego mam okazję tu pisać (w Lublinie nie mam komputera).
Wczoraj spotkałam się z przyjaciółmi, było grzane wino i śliwowica:) Stęskniłam się. Z resztą nie tylko za nimi. Spotkanie z niektórymi jest fizyczną niemożliwością.
 Ale już za tydzień mamy zaplanowany[:)] "spontan" z ekipą z liceum.

 Dzisiaj w planach : "Chirurdzy", "Brzydula" i "Gotowe na wszystko" :D. Nadrabiam  zaległości;) Plus generalne porządkowanie szafy. Będę pić dużo zielonej herbaty i skakać na skakance.

A wspomniałam już, że ważę prawie 80 kg? Nie? To wspominam!



Wczoraj:
śniadanie- musli + jogobella light
obiad- domowa pizza (kilka kawałków...)
wieczorem: dużo czerwonego wina, kilka shotów śliwowicy i malutki pasek pizzy
brzuszki - 100

 Dziś:
10.00- duży kawałek domowej pizzy + łyżka przecieru pomidorowego
na obiad mają być kopytka z sosem pieczarkowym..
brzuszki - 150

 Edit wieczorny:
13.10- na obiad jednak kasza gryczana z sosem pieczarkowym, papryka marynowana
16.00- jabłko, dwie mandarynki
18.35- serek wiejski z ogórkiem