Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
już witałam się z gąską


a tu dziś rozczarowanie... zamiast kilku gram mniej, kilka więcej. 
Mimo długiego spaceru z psem, mimo samych zielonych trójkątów w planerze...
Ale między Bogiem, a prawdą planer sobie, a rzeczywistość skrzeczy! Po bardzo zbilansowanym obiedzie wegetariańskim zapragnęło mi się czegoś słodkiego i poszalałam , zjadłam kromkę czarnego żytniego chleba z łyżeczką miodu gryczanego. No i z masłem oczywiście. Masła nie umiem się wyrzec. Niestety na jednej kanapeczce się nie skończyło, była jeszcze druga. Jakbym nie wiedziała jak takie coś smakuje i jak bardzo cierpi potem moja dusza, gdy ulegnę pokusie. Bo przecież nie byłam głodna! Pojadłam pamiętając doskonale o zasadzie drugiego kęsa. Pyszne! wystarczy jeden kęs! 
Dziś niedziela, więc zacznę świątecznie od jaj na miękko. 
Wszystko inne do niech dopasuję :-)
  • 2tosia

    2tosia

    9 marca 2014, 10:35

    faktycznie zaszalałaś,wczoraj upiekłam chleb orkiszowy i też nie mogłam się oprzeć by nie wpierniczyć 2 kromek ale z pomidorem bez masła-też je uwielbiam z chlebkiem ,a miodzio-po prostu o nim marzę.Dobrze ,że jestem po śniadanku ale i tak narobiłaś mi apetytu.Pozdrawiam.Miłej niedzieli.