Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nowy miesiąc, nowa ja?


Miał być nowy rok, nowa ja, ale nie pykło. Mam tak silną wolę, że robi ze mną co chce i wszystkie moje ostatnie podejścia do diety kończyły się po kilku dniach. Zaczynam więc po raz kolejny, tym razem z Wami, bo moje największe sukcesy na polu odchudzania odniosłam parę lat temu właśnie przy wsparciu wspaniałych osób obecnych na Vitalii. A więc witam wszystkich, ponownie i anonimowo. Mam nadzieję, że jeszcze raz przyjmiecie mnie do swego grona.

Problem w tym, że serdecznie nienawidzę ćwiczeń, ale prawda jest taka, że bez nich nie schudnę, ani też nie pozbędę się problemów zdrowotnych, więc chcąc nie chcąc muszę zostać amatorką fitnessu. Może być ciężko, bo moja kondycja nie istnieje - łapię zadyszkę nie tylko przy wychodzeniu na trzecie piętro, gdzie mieszkam, ale nawet przy schodzeniu z niego i drodze na przystanek jakieś 150 metrów od mojego bloku.

Historia odchudzania? Zawsze byłam pulchna, ale z wagą mieszczącą się w normie. Postanowiłam coś z tym zrobić po raz pierwszy na pierwszym roku studiów. Zeszłam wtedy z 64 do 44 kilogramów i zafundowałam sobie epizod anoreksji. Potrafiłam nie jeść nic trzy dni, potem zjeść jabłko i głodować kolejne trzy dni. Niefajnie było. Wygrzebałam się z tego, dotarłam do 50 kg i utrzymywałam tę wagę przez kilka kolejnych lat. Mając 25 lat poznałam moją drugą połówkę, pół roku później wyprowadziłam się od rodziców i zamieszkaliśmy razem. Wiecie - wreszcie wolność, pizza z dowozem, wieczorem piwko, dwa, trzy, a do tego źle dobrana antykoncepcja... Cóż, w 5 lat przybyło mi 30 kg. W międzyczasie próbowałam je zrzucić z Vitalią i spadła "dyszka", ale potem przestałam tu zaglądać i wszystko wróciło. A potem nastąpiła pandemia, straciłam pracę, moja nowa była zdalna, zajadałam stres - no wiadomo do czego to prowadzi. Z resztą od dwóch lat właściwie ciągle poszukuję pracy i udaje mi się w kolejnych firmach zaczepić maksymalnie na trzy miesiące. Skutek? Kolejne 10 kg w górę.

Tak więc dziś rano zobaczyłam na wadze 95 kg. Zaczęłam się budzić już właściwie w sobotę, gdy wybrałam się z mamą na zakupy i dopiero w trzecim sklepie znalazłam coś, w co mogłam się wcisnąć i to na dziale XXL. A gdy wyszłam z przymierzalni po przymierzeniu trzech par spodni zlana potem i zzipana, z ciśnieniem tak wysokim, że słyszałam jak mi dudni w uszach, dotarło do mnie, że albo wezmę się w garść, albo... No cóż. Przyszłość nie będzie zbyt wesoła, a prawdopodobnie i niezbyt długa. To z resztą też nie pomaga w szukaniu pracy, gdy na rozmowę wtacza się prawie 100 kg żywej wagi i mówi, że chce pracować w sekretariacie i być wizytówką firmy...

Tak więc wracam z mocnym postanowieniem, że tym razem się uda. Że może za rok wybiorę się z narzeczonym na spotkanie z jego kumplami, bo na razie ciągle odmawiam wstydząc się siebie i wstydząc się w jego imieniu, że ma w domu taki pasztet. Że może w następną wigilię nie będę już najgrubszą osobą przy stole. Jaki jest plan? Zaczynamy powoli. Moje PPM to około 1650 kcal, więc ustawiam dzienny limit na 1700 kcal. Tak, będę je liczyć i zamieszczać tutaj moje jadłospisy, bo to się ostatnim razem najlepiej sprawdziło. Ćwiczyć się postaram ok. 5 razy w tygodniu, ale na razie będą to ćwiczenia krótkie dla otyłych początkujących bez kondycji, bo gdybym teraz próbowała zrobić półgodzinny HIIT, po 5 minutach zeszłabym na zawał. Na początek trochę cardio na rozruszanie, potem pójdę w ćwiczenia siłowe. No i tyle.

A na koniec moje wymiary, bo czuję, że bez przedstawienia ich publicznie, moje postanowienie będzie nieważne:

  • Szyja: 36 cm
  • Biceps: 35,5 cm
  • Biust: 120 cm
  • Talia: 114,5 cm
  • Brzuch: 121,5 cm
  • Biodra: 120 cm
  • Udo: 72 cm
  • Łydka: 40 cm

Rozgadałam się. Pora ruszyć tyłek i zrobić pierwszy od lat trening. Trzymajcie kciuki!

  • CzarnaAgaa

    CzarnaAgaa

    3 marca 2022, 09:44

    Witaj! Razem raźniej 💪🙂

  • dzanulka

    dzanulka

    2 marca 2022, 14:02

    Trzymam kciuki!

  • tushka

    tushka

    1 marca 2022, 16:01

    Trzymam kciuki i łącze się w tłustym bólu.. do BOJU GIRL !