Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
działo się... :)


Weekend u Siostry baardzo udany. Szkoda, że tak szybko minął, ale za miesiąc znów się widzimy, a później czeka nas wspólna majówka! :D

Diety oczywiście w weekend nie było, ale nie to było najgorsze! Najgorsze, że dopiero po powrocie do domu zaczęło się prawdziwe wpier*alanie :p przepraszam za wyrażenie, ale "jedzeniem" takiego obżarstwa nazwać nie można. Pchałam siebie jak w kaczkę!

W poniedziałek zamówiłam suknie ślubną. Ostatecznie zdecydowałam się na suknie tiulową w literkę A, taką mniejszą księżniczkę, z krótkim gorsetem, z pasem z aplikacją z kamieni i dekoltem w serduszko. Może i nie będę zbyt oryginalna w takiej sukni, ale  w takim typie było mi najładniej i najlepiej się czułam. 

A dziś byłam na zakupach! Miałam tylko jechać do zary kurtkę zwrócić i buty kupić w daichmanie, ale jadąc zdecydowałam się, że wstąpię do lumpa :D i to był strzał w dziesiątkę! Dzień dostawy więc jak na second handowe ceny drogo, bo 80 kg za kg, ale kurde warto było! Było bardzo dużo rzeczy nowych, które kosztowały ok 20 zł za sztukę. 

I tak kupiłam sobie spodnie musztardowe i czarne eleganckie, taki krótszy sweterek biały w czarne paseczki z rękawami 3/4, białą romantyczną sukienkę na lato, burgundową sukienkę ze świetnymi wycięciami na ramionach (już ja planuję założyć w święta i jest moim wielkim motywatorem!). Kupiłam też koszulkę sportową z długim rękawem do biegania :D teraz już wyglądam jak biegowy profesjonalista, bo ostatnio tez zaopatrzyłam się w spodnie do biegania w biedronce :D 

Zjedzone:

śniadanie: razowiec z serem feta 300 kcal

2 sniadanie: banan 100 kcal

obiad: 2 miseczki zupy 300 kcal

podwieczorek: deser aero, plasterek sera, 2 plasterki szynki, jabłko 250 kcal

kolacja: sałatka z warzyw z oliwą i tuńczykiem 250 kcal

suma: 1200 kcal

Dziś dopiero wróciłam do diety i ćwiczeń. Może wyda Wam się to głupie, ale obżerałam się przez te kilka dni, ostatni weekend tez był zły i już jestem grubsza :p nawet mama zauważyła, że przytyłam! 

Nie biegałam od czwartku i dziś musiałam skończyć po 4 km! Bolały mnie piszczele i ścięgna, chyba zbyt słabo się rozgrzałam. Jeżeli ktoś z czytających biega, to proszę, żeby mi podpowiedział jak następnym razem uniknąć takiej sytuacji i co może być przyczyną:) będę wdzięczna!

  • naajs

    naajs

    27 marca 2014, 08:39

    wracaj na dobre tory :*

  • chrupkaaaa

    chrupkaaaa

    27 marca 2014, 07:51

    Super ze weekend si ę udał :) A suknia nie zawsze musi byc jakas oryginalna wypasiona bo zwykła, delikatna i elegancka jest zdecydowania lepsza, wygładą się w niej nieziemsko i ak na pewno będzie :)