Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mam zakaz odchudzania się!


Mój ojciec wczoraj przeprowadził ze mną rozmowę wychowawczą w rodzinnym gronie ;) mam się przestać odchudzać! Mogę ćwiczyć, ale mam "normalnie" jeść. Wg niego zsuszyłam się strasznie, jestem blada, i jak się pochylam to wygladam jak kupka kości. Super :D Oczywiście będę robić swoje, ale będę musiała przy nim jeść bo mi nie da spokoju. On chyba uważa, że ja nic nie jem (pracuje 24/24 więc rzadko mnie widuje w sumie).

Wczorajszy dzień był do bani... Dałam ciała. Luby miał wolne, byliśmy na zakupach i ostatecznie wsunęłam baardzo dużo "zakazanego" jedzenia.

Jestem do wtorku praktycznie całymi dniami sama w domu więc zamierzam trochę podgonić z dietą i ćwiczeniami :) i pisać pracę mgr!!! (pot)

Dziś ok. W sumie spałam do 13ej, ale później zrobiłam 40 minut intensywnych dywanówek, a niedawno wróciłam z biegania. Kurczę, moja forma mnie zadziwia :D jest coraz lepiej. 

Jedzonko dzisiejsze:

śniadanie: razowiec z serem feta light, kawa z mlekiem 350 kcal

obiad: pierś z kurczaka, kuskus, sałatka 350 kcal

podwieczorek: makrela wędzona, sałatka, szklanka mleka 2% 350 kcal

kolacja (za godzinę pewnie) kefir 200 kcal 

suma: 1250. Jutro będzie więcej kcal! 

Miałam ostro ograniczać węglowodany, ale trochę mnie ściągnęłyście na ziemię ;) za co dziękuję! Przy takich ćwiczeniach myślę, że na śniadanie mogę zjeść kromkę chleba i do obiadu coś węglowodanowego, prawda? 

Jestem kobietą skrajności. Jak dietuję i ćwiczę to na 101%, jak już raz w ciągu dnia mi się noga powinie to już po mnie, umarł w butach. Albo jest bardzo dobrze, albo jest bardzo źle.

Jak wczoraj o tym powiedziałam Lubemu to się ze mną zgodził i stwierdził, że w życiu codziennym jest tak samo. Potrafię się do niego tulić, być miła, a za pół godziny diabeł nie kobieta, wydzieram się o byle co, trzaskam drzwiami i jestem obrażona na cały świat. 

Ciężkie on musi mieć ze mną życie ;)

Niech dieta będzie z Wami! baj :D

Edit:

Dla kochanych vitalijek, które martwią się, że jestem już chuda :) przypominam, że mam 59 w udzie,38 w łydce i 99 w biodrach! ;) spokojnie ;)

  • chrupkaaaa

    chrupkaaaa

    5 kwietnia 2014, 08:09

    Chudzinka nasza :) Miłęgo weekendu :)

  • Ecambiado

    Ecambiado

    5 kwietnia 2014, 00:35

    Wyglądasz jak najbardziej OK :) ja w 1 gim miałam taką rozmowę- 169 cm/60kg -waga w normie- wpadniesz w anoreksję! po czym przytyłam do 85 xD to dobrze, że dodałaś zdjęcie :PP Jeszcze 2,5 kg do celu- to całkiem zdrowy sukces:)

  • vickybarcelona

    vickybarcelona

    4 kwietnia 2014, 22:36

    nie rozumiem tego dlaczego rodzina chce hamowac osoby ktore chudna,przeciez nie osiagnelas jakiegs niskiego poziomu wagiu...moze to kwestia, zeprzyzwyczaili sie do "Ciebie pulchnej".hmmm,twoje 60,5, przy 166cm,to jak dla mnie 67,5 kg (bo mam 175) i pamietam, ze kiedys przy takiej wadze czulam sie pulchna,wiec nie zwracaj uwagi na rodzine, tylko na swoj cel,powodzenia:))

  • Klaudia121444

    Klaudia121444

    4 kwietnia 2014, 21:31

    gdzie ty dużo jesz , ćwiczysz tyle a co to jest 1300 kalorii , nie odchudzaj się już zwiekszaj bo bedziesz na lato wygladać jak anorektyczka

  • Sniezka24

    Sniezka24

    4 kwietnia 2014, 21:19

    Też bym zabronila Ci sie odchudzac...