Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
.


Aura za oknem skutecznie odbiera mi chęć do życia. Zazwyczaj siedziałabym teraz pod kołderką, z pudełeczkiem ciastek i kubkiem słodkiej herbaty (swoją drugą dopiero teraz doceniłam jej prawdziwy aromat, nie zabijając go słodkością miodu czy cukru!). Ale nie dzisiaj, nie teraz, i nie przez najbliższy czas! Niedawno wstałam piję kawę, palę papierosa (wiem, wiem...) powoli ssię budzę  i przejdę się po coś na śniadanko. Mam ochotę na razową bułeczkę. Wczoraj nie było żadnych odchyleń od diety.
 Z  ćwiczeniami trochę poleciałam, bo zrobiłam tylko 15 min. KILLERA Ewy, ale przez ten katar i kaszel, który zawsze dopada mnie o tej porze roku strasznie się męczę. Niech to przechodziiiiiii! :( 
Wczoraj miałyśmy swoje święto, dziękuję Ukochanemu, że pamiętał i zamiast standardowo jakiś łakoci dostałam śliczny łańcuszek z kluczykami. Wczoraj powiedział, że mam jego pełne wsparcie, nawet jeśli zmniejszy mi się biust :D Sama się zdziwiłam, bo do tej pory nie traktował takich moich fanaberii  na poważnie. 
Trochę się rozpisałam, może niepotrzebnie, może potrzebnie, na efekty trzeba poczekać.
Motywujące :)