Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam większą osobą, ale teraz widzę, ze przekroczyłam pewną granicę, kiedy już nie czuje się sama ze sobą dobrze i trzeba coś z tym zrobić na poważnie.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 980
Komentarzy: 18
Założony: 9 czerwca 2013
Ostatni wpis: 23 czerwca 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
panna.migotkaa

kobieta, 39 lat, poznań

175 cm, 97.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Powoli bardzo, ale do przodu. Wczoraj zważyłam się i w końcu kilogram mniej. Dieta nadal ta sama, czyli dużo warzyw, owoców, gotowane mięso i bez pieczywa i ziemniaków. Ogród zalany jest truskawkami, więc codziennie też domowej roboty koktajle - truskawki z jogurtem naturalnym, kefirem lub maślanka. Pewnie spadek wagi byłby większy, gdybym regularnie ćwiczyła.. ale powiem szczerze, że niezbyt mi to idzie... dlatego dzisiaj zamówiłam na allegro rowerek, bo jazdę na rowerze lubię :) więc mam nadzieje, że teraz z nim pójdzie to szybciej... np. kilo tygodniowo...  tego bym była zadowolona:)

POZDRAWIAM WSZYSTKICH GORĄCO:))

17 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Wstałam rano i od razu pobiegłam na wagę.. a tam rozczarowanie... waga ani drgnęła, ani kilo... jadłam gotowane mięso tylko, warzywa i owoce, zaczęłam ćwiczyć, piję dużo więcej niż wcześniej i nic.. ale może za tydzień będzie lepiej, chyba muszę bardziej się starać i mniej jeść. Takie momenty zawsze są dla mnie najtrudniejsze w diecie. Ale z drugiej strony to tylko tydzień, więc chyba nie mam się co załamywać co?? trochę naiwne byłoby myślenie, że to czego się dorobiłam latami żarcia bez opanowania pozbędę się inaczej niż też w dłuższym czasie.. więc walczę dalej:))

13 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Tata już pojechał, więc koniec z marudzeniem. No i koniec z leniuchowaniem, jak młody zasnął SKALPEL, a wieczorkiem mam zamiar TURBO Pani Ewy (zresztą te ćwiczenia postanowiłam robić po przeczytaniu paru pamiętników:) ). Było ciężko jak to za pierwszym razem, ale jakoś wytrwałam. Postanowiłam też ważyć się co poniedziałek. Nie liczę, że po tygodniu waga pokaże mi, że coś zleciało, bo nie chce się rozczarować. Myślę o kupnie parowaru, tylko wiem czy to dobry pomysł?  Może ktoś tutaj czegoś takiego używa? jakby co dajcie znać czy warto:))) bo chciałabym ograniczyć się na razie do 1500 kcal na razie się udaje, ale to dopiero 4 dzień.

ŚCISKAM WAS CIEPŁO:))

12 czerwca 2013 , Komentarze (3)

 dni Dzisiaj rano po kolejnych zapewnieniach mojego taty, że nie dam rady schudnąć (przyjechał na parę dni) postanowiłam uraczyć jego otyłą także poważnie osobę moim śniadaniem, czyli otrębami, płatkami pełnoziarnistymi z mlekiem, świeżymi połówkami banana, jabłka oraz kawałkiem arbuza. Połowę małej miseczki z tą kombinacją zjadł, podziękował i potwierdził, że mu smakowało. Ale niestety stwierdził, że to wcale nie było dietetyczne śniadanie, bo za bardzo czuje się najedzony. Kocham mojego tatę, ale dobrze to to tylko parę dni, bo motywujący to on nie jest ;D

Popołudniu czeka nas kolejna mała wycieczka, wsiadamy w auto po obiedzie i jedziemy - przynajmniej on i młody- na lody, a ja głównie po to żeby połazić sobie nad jeziorkiem i pokarmić łabędzie.

Zdaję sobie sprawę, że niewielu z nas ma w domu kogoś kto poważnie traktuję nasze zamiary pozbycia się okładziny tłuszczowej... tata  sceptycznie do tego podchodzi, a może po prostu myśli, że skoro dotąd tego nie zrobiłam to czemu teraz ma mi się udać?? maż wraca dopiero za 9 dni, a tata jedzie jutro więc będę miała parę dni bez demotywatorów :)

11 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Przyjechał mój tata- jedyna osoba, której powiedziałam o tym, że chce przejść na dietę. Jego reakcja jak zwykle była dobitnie szczera: "nie uda Ci się, my wszyscy jesteśmy grubi, lubisz jeść".. fakt jesteśmy więksi rodzinnie powyżej przeciętnej i fakt lubię jeść, ale kiedyś tak nie wyglądałam, kiedyś przyciągałam wzrok facetów, ale nie dlatego, że bali się, że pomylę ich z kanapką, ale dlatego, że byłam nie chudą, ale szczupłą dziewczyną. Wiem, wiem mam męża, ale nie jestem z tych, którym zachwyt tylko męża wystarcza. A i co z tego, że zapewnia mnie, że kocha, skoro widzę jak ogląda się za szczupłymi kobietami albo jak dzwoni z Włoch czy Hiszpanii i opowiada jakie to piękne kobiety widział.. a w jego opisach nie ma ani kszty wspomnienia o fałdach i celulicie. Mam takie wrażenie, że więcej zrozumienia i wsparcia dostane tutaj niż u mojej rodziny czy znajomych. Bo wiecie jak to jest, rozmawiają przy mnie, że ktoś się roztył i wygląda jak wieloryb, ale to nie o mnie ( bo mnie lubią lub po prostu dlatego, że stoję obok), więc nie mam się co przejmować.

WIĘC SPÓJRZMY PRAWDZIE W OCZY - JEŚLI JA SAMA NIE BĘDĘ W SIEBIE WIERZYĆ I DĄŻYĆ DO CELU TO ŻADNE WSPARCIE MI NIE POMOŻE W JEGO OSIĄGNIĘCIU.

p.s. ale żeby nie było tak słodko to przyznam się, że kupiłam dzisiaj młodemu misiożelki i włożyłam już automatycznie 4 żelki do ust... i je połknęłam... a że spędziliśmy dzień na wycieczce to policzyłam tych 4 zabójców moich postanowień za 2 śniadanie wraz z butelką wody mineralnej... moja wina, moja wina, moja wielka wina.. odruch grubasa ]=<, ale obiecuję już być grzeczna 0:)

10 czerwca 2013 , Komentarze (2)

DZIEŃ POSTANOWIEŃ

 

Dzień dzisiejszy zaliczam do bardzo udanych. Poczytałam wczoraj trochę pamiętników i od rana ustaliłam sama ze sobą parę spraw:

- jem 5 posiłków dziennie, nie przekraczając przy tym 1500 kcal, głodówki i tak nic mi nie dadzą a po ich zakończeniu zjem 2 razy tyle,

- przestrzegam punktu powyższego, zrobiłam sobie nawet tabelki, które wydrukowałam i powiesiłam na lodówce w kuchni wraz z tym co mi wolno jeść i zaznaczam sobie wykonanie zadania - zjedzenie posiłku o wyznaczonych porach,

- przestaje oszukiwać samą siebie, że to cielsko bo inaczej tego już nie mogę nazwać, jest atrakcyjne dla mnie, dla mojego męża, że to co widzę w lustrze jest fajne, że można czuć się z nim i w nim dobrze,

- kiedy będę miała chwilę słabości zajrzę tutaj zamiast sięgać po wszystko to co mnie tak utuczyło,

- znajdę w sobie cierpliwość, bo zmiana której chcę nie zajdzie w ciągu tygodniu czy dwóch tylko zajmie to o wiele więcej czasu, ale suma summarum sama jestem sobie winna, trzeba było inaczej sobie radzić niż się obżerać,

TRZYMAM KCIUKI SAMA ZA SIEBIE I WY TEŻ ZA MNIE TRZYMAJCIE!!

9 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Cześć, jestem Natalia i jestem anonimowym grubasem... Zawsze byłam grubsza od większości koleżanek, ale teraz wyglądam strasznie...przy wzroście 175 cm ważę 98 kg - nigdy aż tyle nie ważyłam, czuję się źle sama ze sobą, nie chce patrzeć w lustro i nie rozumiem jak mogłam się tak zapuścić.. proszę Was o wsparcie i rady oraz czasem o pomoc w dalszej motywacji do odchudzania, bo to u mnie największy problem..mam nadzieję, że pomożecie:))