Tak jak przypuszczałam, to były dni pełne bezwstydnej rozpusty, niczym nieograniczone i wyjątkowo wypaczone. Te kilka dni zdrowego odżywiania się, pobudziły mój apetyt na słodycze powodując niekontrolowane objadanie się łakociami . To się chyba nazywa ''jedzenie kompulsywne''. Powinnam się leczyć . Czuję się fatalnie, wręcz czuję jak obrastam tłuszczem ... Cholera, takie negatywne myśli mi w niczym nie pomagają wręcz zwiększają ochotę na sięgnięcie po koleją czekoladkę na pocieszenie. Muszę wpoić sobie zasady, narzucić dyscyplinę i wyrobić żelazną wolę . Ciężko będzie . Dam radę, zawsze daję . Więcej ruchu, owoców i warzyw a moje życie powoli wróci na właściwe tory . Jestem silna, niezależna i nie dam się skuć w kajdany przez mój nieposkromiony dotąd apetyt. Nie poddam się mu ! Ja tu rządzę a jedzenie to tylko paliwo potrzebne do funkcjonowania organizmu. Im zdrowsze tym piękniejsze staje się ciało, umysł i charakter . No, koniec kazania motywującego . Już mi lepiej , idę poćwiczyć :)
Maaaargo
2 listopada 2013, 18:13Dajesz dajesz, walczymy :)
Nikki83
2 listopada 2013, 18:04Dziekuje za komentarz. Trzymam kciuki za Twoj powrot na dobre tory. Delektuj sie smakiem przynajmniej, a nie obwiniaj. Dni samodyscypiliny sprowadza Cie na nogi, a tymczasem daje kopniaka i czekam na kolejny "poprawny wpis". Buziaki:)
BunDiGanja
2 listopada 2013, 18:01Uda Ci się!!!! :)) Myśl pozytywnie i nastaw się psychicznie na zmiany i naucz się mówić NIE słodyczom ! :)) Powodzenia, Trzymam za Ciebie kciuki ;) Miłego Weekend'u! ;**
martyna92p
2 listopada 2013, 16:58walcz :)
YinYang
2 listopada 2013, 15:29Jasne, że damy radę!