Brak systemstyczności przynosi już efekty... Ostatni tydzień był taki sobie i dlatego od dziś zgodnie z zapowiedzią sprzed tygodnia wracam do codziennych sprawozdań :-) Najgorzej było z ćwiczeniami bo dieta jakoś już mi weszła w nawyk. A poza tym zawsze kiedy są upały spada mi apetyt, więc o powrót do 59 z przodu (na wadze) obwiniam swoje lenistwo...
Obiecane co poniedziałek porównanie wymiarów:
Jak już kiedyś mówiłam brzuchem się nie przejmuję, bo ten pomiar ciągle fluktuuje. Natomiast smuci brak postępów, ale też nic nie zrobiłam szczególnego w tym kierunku...
A oto podsumowanie dzisiejszego (31) dnia:
- Waga - 59,3 kg (optymistycznie: -1,2 kg od początku, pesymistycznie: +0,8 kg od zeszłego tygodnia)
- Woda - 1 litr wody + 1 kubek kawy inki (zwykle poza domem wypijam znacznie mniej)
- Dieta (1571 kcal według fitatu)
- śniadanie: 2 małe kromki chleba razowego z ziarnami + jajecznica z 2 jajek
- II śniadanie: 2 pomidory + 200 g jogurtu naturalnego
- obiad: ryż z kurkumą + sałatka brokuł + rzodkiewka + pomidor + jajko + sos śmietanowy i szpinak z serem zapiekany na ciepło
- podwieczorek: 100 ml lodów waniliowych w polewie czekoladowej z orzechami
- kolacja: banan + brzoskwinia ciasteczkowa
- Trening:
- 17 min - Zumba jako rozgrzewka
- 10 min ramiona
- 10 min brzuch
- 60 min hulajnoga (około 7 km)
- 45 min aqua aerobic
Życzę Powodzenia Sobie i Tobie