Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie ma to jak marsz,hehhe ;-)



We wtoreczek wstałam o 5,
wypiłam mocną kawkę,
zjadłam śniadanko
i pomaszerwoałam piechotką do pracy,
zajęlo mi to godzinke.
Marsz zamiast porannego joggingu zaliczony ;-)
pracę skończyłam o godzię wcześniej
czyli 0 16:30 i znów mnie czekal marsz piechotką do
domciu bo Mężyk był jeszcze w pracy.
Do domu trafiłam uturana,
bo nogi dalej nie pogojone
po ostatnim obtarciu przez buty
a znów obtarly,że już nie mogłam iść
pomimo plastrów na nogach.
Zjadłam oiadek i usnęlam na kanpie jak suseł....
  • heili

    heili

    13 czerwca 2013, 08:17

    jak ja nie lubie obtartych stóp,współczuję:))

  • therock

    therock

    12 czerwca 2013, 23:33

    mnie zawsze nowe buty muszą obetrzeć wiec wiem co czujesz:(

  • chimera27

    chimera27

    12 czerwca 2013, 23:08

    kocham takie zmęczenie, sen wtedy jest najlepszy.