Na Vitalii jestem już jakąś chwilę bo od grudnia, wiem, wiem kiepski miesiąc na odchudzanie, bo nie dość że zima to w dodatku Święta i Sylwester. Tak naprawdę to już zdążyłam się przekonać, że żaden miesiąc nie jest dobry i jak się chce znaleźć wymówkę, to wszystko może nią być. W grudniu zrobiłam odstępstwo od diety na Święta i Sylwester, w miarę możliwość się pilnowałam ale wiadomo, to za mało jak się chce schudnąć. Dziś Tłusty Czwartek wokoło pączki i inne słodkości a ja uwielbiam słodycze. Choć nie wszystkie, ba to właśnie poniekąd te słodycze przyczyniły się do tego, że jestem tu i teraz na Vitalii. Jak się im oprzeć... zwykle mam tak, że jak nie jem to mnie nie kuszą, mogą nawet stać mi przed nosem jakieś ciastka i nic ale jak już zjem, to organizm chce więcej i więcej. Po dłuższym czasie niejedzenia słodyczy potrafię się opanować, dopóki sytuacja się nie powtarza i znów odwyk słodyczowy czas zacząć. Dlatego dziś nie mogłam się zdecydować czy zjeść pączka czy nie? Nie jestem jakimś szczególnym miłośnikiem pączków lubię tylko jeden ich rodzaj, w dodatku ten mało tradycyjny bo pączek z ajerkoniakiem tudzież inaczej nazywany z adwokatem. Postanowiłam, że jeżeli mam dziś zjeść pączka, to właśnie tego i to tylko w liczbie sztuk 1. Jak postanowiłam, tak też zrobiłam w dodatku by nie przekroczyć limitu kalorycznego pączek zastąpił jeden z posiłków, teraz tylko jeszcze muszę wytrwać do końca dnia.
bozenka1604
4 lutego 2016, 22:15Ze słodyczami tak jest, że im więcej jesz, tym bardziej ich pragniesz. Ja kiedyś też jadłam niewyobrażalne ilości batoników i czekoladek. Zbilansowana, dobra dieta dostarczyła mojemu organizmowi wszystkich niezbędnych składników i skończyły się zachcianki. Dzisiaj w stronę słodkości nawet nie patrzę, są mi zupełnie obojętne. Gratulacje za pączkową samodyscyplinę :) Pozdrawiam :)
patrysina
5 lutego 2016, 07:55dziękuje, dobrze wiedzieć że jest nadzieja dla mojego przypadku