Pamiętnik odchudzania użytkownika:
patrysina

kobieta, 40 lat, Poznań

170 cm, 108.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 marca 2022 , Komentarze (2)

Rok to i dużo i nie dużo zależy jak spojrzeć ale jeśli nie robi się nic to czas i tak upłynie a my nadal jesteśmy w punkcie wyjścia. Zamiast schudnąć znów przytyłam ale trudno schudnąć jak się nic nie robi, co więcej stres okazał się dla mnie miażdżący. Zwykle swoje stresy zajadałam jednak mimo to miałam nad tym jakąś kontrolę natomiast gdy poziom stresu w moim życiu wystrzelił poza możliwą skalę okazało się że mój organizm się zbuntował nie mogłam po prostu jeść jak to się mówi "wszystko rosło mi w buzi" schudłam 9 kg w krótkim czasie choć nie był to spadek wagi zamierzony. Stres minął zaczęłam coś już jeść i  waga zaczęła szybować w górę, teraz jest najwyższa w moim życiu. A ja mam ogromny problem z dyscypliną żywieniową, utrzymanie diety idzie mi z ogromnym trudem. Każdy mówi idź do dietetyka, czy wykup dietę ale przecież ja znam zasady, mam dietę nawet wykupioną choć tym razem nie na vitalii ale co z tego jak przecież żadna ale to żadna dieta nie zadziała jak się człowiek do niej nie stosuje no nie ma cudów, nie da się połknąć magicznej tabletki i zrzucić 25 kg na już bo dla mnie byłby to wówczas powrót do wagi która może nie jest idealna ale na pewno akceptowalna również dla mojej przepełnionej ubraniami szafy. Idzie lato a ja mam już dość wylewającego się z nad spodni brzucha, zaraz będzie trzeba ściągnąć grube swetry i cała maskarada z kryciem się pod ubraniem się po prostu sypnie. Co gorsza nie pomaga mi też to że ostatnio mam tak wielką ochotę na cukier że mogłabym go jeść prosto z cukierniczki, lekarka proponowała ostatnio by zbadać tarczycę może warto i zbadać wiem jednak że grubaski takie jak ja wszędzie potrafią znaleźć wymówkę swojej otyłości tylko nie w sobie. Wszyscy i wszystko jest winne tylko nie oni, .............. tu wstaw odpowiednio aktualną wymówkę, bo dieta za droga, bo wymyślne składniki, bo nie mam czasu na gotowanie, nie mam czasu na nic, bo nie mam rowera by się ruszać bo nie mam odpowiedniego stroju do ćwiczeń, odpowiednich butów, bo muszę gotować dla domowników, tak naprawdę każdy powód jest dobry.

10 marca 2021 , Komentarze (8)

Dieta wykupiona na rok, pierwsze trzy miesiące super, wszystko jak w zegarku. Potem urlop i już równia pochyła brak możliwości powrotu na dietę organizm a właściwie psychika zbuntowała się na całego "silna wola" u mnie wcale nie była już silna i tak ja ta duża jak nie powiedzieć ogromna kulka staczałam się dalej aż nie tylko przytyłam to co schudłam ba wróciłam do wskazania wagi z przed wielu lat. Co więcej będąc w ciąży ważyłam mniej niż teraz. W ostatnim pół roku bardzo dużo zawirowań było w moim życiu sytuacji na które nijak nie miałam wpływu, siła wyższa zgodnie z powiedzeniem "chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach" tylko tu oprócz tego Pan Bóg miał swój plan, daleki o tego czego mogłabym się spodziewać a że ja należę do osób które zajadają stresy to proszę bardzo efekt widać gołym okiem. Co więc się zmieniło, że mimo wszystko znów chce spróbować zawalczyć o siebie? 

1)Zdrowie, niestety nadwaga bardzo źle wpływa na mój stan zdrowia, bóle nóg, bóle pleców, każdy wysiłek zdaje się być męczarnią, 

2)Dla syna chce mieć siłę za nim biegać, nie chce by uczył się ode mnie złych nawyków żywieniowych a coraz częściej obserwuje że jem co innego niż on, 

3)Mam przepełnioną szafę ubrań a chodzę w kilku rzeczach, tylko dlatego, że w nic innego się nie mieszczę,

4)Bardzo nie czuję się sobą, przeszkadza mi brzuch i wogóle nadprogram kg

5)Chce schudnąć trwale.

Diety nie jestem w stanie zacząć dziś tylko i wyłącznie z powodów organizacyjnych dlatego jutro dzień 1.

Na szczęście wykupiona dieta jeszcze działa czyli to ostatni dzwonek by coś ze sobą zrobić. Trzymajcie kciuki.

Cele

1) Picie wody

2) Rezygnacja ze słodyczy

3) Rezygnacja ze słodzenia napojów tj kawa i herbata,

4) Zakaz jedzenia po godz 20

5) Codziennie robić min. 8 tyś kroków (docelowo 10 tyś)

6) Minimum 3 razy w tygodniu rowerek stacjonarny 

7) Znaleźć czas tylko dla siebie 

8 października 2019 , Komentarze (3)

Ostatnio mam wrażenie że odchudzam się w trybie " krok do przodu, dwa kroki w tył". Przed urlopem dieta szła idealnie bez grzeszków, na czas urlopu zrobiłam dyspensę mając świadomość tego że nie będę w stanie na wyjeździe przestrzegać ściśle rozpiski i jak sam wyjazd nie okazał się tragiczny w skutkach na wadze tak okazał się być początkiem porażki dietetycznej. Mam na myśli to że odpuszczenie sobie na chwilę było trochę jak lawina bo po urlopie mam problem z powrotem na dietę i tak już od sierpnia, są dni gdzie dieta idzie mi idealnie z rozpiską a potem dni gdzie moje zachcianki wygrywają. Czasami mam wrażenie że sama jestem swoim największym wrogiem w odchudzaniu z pozoru tak niewiele chce schudnąć a tak ciężko mi to dopiąć do końca.  

16 czerwca 2019 , Komentarze (3)

Diety ciąg dalszy, melduje że dieta przestrzegana bez zarzutu, na wadze w piątek odnotowany spadek -2,9 kg od momentu wykupienia diet. Nie bez powodu zaznaczam że jest to od wykupienia diety bo już wówczas zaczęłam się pilnować z jedzeniem ale pozwalałam sobie wówczas jeszcze na potknięcia a już od wtorku czyli od wykupienia diety jem już zgodnie z rozpiską. Nie ćwiczyłam - na razie nie po drodze mi ze sportem bo obowiązków w domu, w pracy i poza domem tyle, że na nic nie mam czasu. Gdyby nie to,  że na Vitalii można zmieniać posiłki nawet w ostatniej chwili, to pewnie nie dałabym rady przestrzegać diety z tak prozaicznego powodu, że nie miałabym czasu uszykować sobie posiłku a tak wystarczyła zamiana np. zupy na sałatkę z pomidorów i pieczywo i już chwila i gotowe.

12 czerwca 2019 , Skomentuj

Wiecie co lubię w Vitalii? Pomimo tego, że jestem na diecie mogę jeść smacznie i kolorowo. Nie mam jakiś składników potrawy w domu czy np. nie mam ochoty na dane danie w łatwy i szybki sposób mogę je zamienić na inne i to jest super. Co ciekawe, kolejny dzień ja słodyczoholik nie mam ochoty na słodkie. Wcześniej nie było dnia by nie wpadł jakiś "Grzesiek", czy ciastko francuskie a teraz nawet mnie nie kusi. Przypuszczam że to kwestia regularnego jedzenia - co by jednak nie było przyczyną ważne że działa. :)

11 czerwca 2019 , Komentarze (2)

Dziś mój "wielki" choć może wcale nie taki wielki. Ostatnie dni, przysmaki z grilla i rodzinne imprezy dopisały do mojej wagi kolejne 4 kg. Po ciąży waga stała w miejscu jak zaklęta ale tu nie ma co się dziwić pozwalałam sobie na wiele, karmiłam piersią więc dodatkowe kg się mnie nie łapały, ostatnio synek już je tyle o ile a ja mam trudność w opanowaniu zachcianek głównie słodyczowych. Nie było innego wyjścia jak wykupić dietę, mam nadzieję że wydana kasa zmobilizuje mnie do tego by się nie poddawać bo jednak szkoda tego co już zapłacone. 

Na razie dzień bez zarzutu, jedynie z ilością wody mam trochę problem bo jednak mimo sporych upałów jakoś ciężko mi się przemóc by pić więcej.

19 maja 2017 , Komentarze (9)

Pamiętacie jak ostatnio pisałam że nic nie chudnę - odpowiedź w niedługim czasie przyszła sama, okazało się że jestem w ciąży i tym samym odchudzanie w tym roku mogę sobie darować. Na chwilę obecną nic nie przytyłam choć jem normalnie ze wskazaniem na zdrowe produkty, za chwilę kończy się trzeci miesiąc i wówczas przyrost będzie już czymś normalnym. Co ciekawe z moich postanowień, słodziku już dawno nie używam, kawa w ogóle odstawiona, zumba niestety zakazana ze względu na intensywność ćwiczeń ale teraz już powoli mogę wprowadzać ruch np w postaci spacerów. Trzymajcie za mnie kciuki.

30 marca 2017 , Komentarze (7)

Ja już po prostu nie rozumiem swojego ciała. Kompletnie nie rozumiem o co chodzi? Trzymam się swoich postanowień i żadnych słodyczy i innych przekąsek nie podjadam, nadal chodzę na zumbę (choć w tym przypadku w zeszłym tygodniu z powodu przeziębienia musiałam sobie darować dwa zajęcia - co by się nie doprawić). Ograniczyłam ilość wypijanej kawy - tak, choć trudno mi w to uwierzyć że dałam radę bo piję ok 3 dziennie (czasami sypaną a czasami rozpuszczalną). Słodzik już jakoś 2 tygodnie jak powędrował do kosza a słodzę ksylitolem ale ze względu na jego nie małą cenę są to ok 2-3 łyżeczki na dzień. Więc niech mi ktoś wyjaśni o co chodzi dlaczego nie chudnę? a po normalnym obiedzie w niedzielę (pieczone udko z kaczki, pyzy i kapusta) wrócił mi kg. 

Jem 4 posiłki dziennie

8:00 - śniadanie w domu

11:30 II śniadanie w pracy

14:30-15:00 Lunch - choć u mnie to trochę III śniadanie (bo nie mam możliwości zjedzenia ciepłego posiłku)

18:00 - obiad na kolację (czasami przedłuża się do 18:30)

Od godziny 19:00 już nic nie jem. Nadal piję mało wody bo od 500 ml do litra ale nic nie poradzę że mi nie smakuję.

15 marca 2017 , Komentarze (8)

Pomimo tego że nie wiele wpisów się tu pojawia to nie oznacza że sobie darowałam, nic z tych rzeczy. Wręcz przeciwnie wzięłam się w garść choć efekty na razie mizerne. Od 1 marca czyli równo z rozpoczęciem postu nie jest słodyczy i żadnych chrupaczy (chipsy, paluszki i inne chrupki), nie powiem na początku było trudno teraz już organizm się przyzwyczaił. Nie jest to dla mnie nowość bo co roku w trakcie postu już od kilku lat staram się takie postanowienie przeprowadzać a jako że jestem amatorem słodyczy nie jest to dla mnie wcale takie łatwe. Po jednym z weekendów kiedy mój kręgosłup się zbuntował postanowiłam też ćwiczyć w domu ćwiczenia rozciągające a poza domem zumba na którą chodzę dwa razy w tygodniu.

16 stycznia 2017 , Komentarze (2)

Imprezy rodzinne mi nie służą :) buuuu a komu służą, zamiast schudnąć stoję w miejscu a i tak to chyba tylko zasługa tego że udaje mi się realizować cel związany z ruchem. Rower stacjonarny odkurzony uskuteczniam przy oglądaniu serialu "Lost" zawsze to coś. Ze słodzikiem a właściwie jego odstawieniem może pójść mi łatwiej niż myślałam bo coś zdaje się porobiło mi się ze smakiem bo nie czuję słodyczy bez względu na to ile go wrzucę do napoju tj. np kawy - więc ostatnio po prostu mało co go wogóle używam, co ciekawe słodzika używałam głównie do kawy rozpuszczalnej i herbaty czarnej bo kawę sypaną, z ekspresu czy herbatę zieloną lubię gorzkie. Piję więcej wody a jak na mnie to już coś. Walka trwa nadal.