Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Domdom89

kobieta, 35 lat,

168 cm, 83.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 listopada 2020 , Komentarze (15)

Jestem zakrecona jak karuzela. 

Od poczatku: w czasie lockdown 1.0 (Kwiecien) zamowilam sobie sztange, obciazenia 2x10kg i 2x5kg. Okazalo sie, ze nie zrozumialam za dobrze i moje obciazenia 2x5kg to jednak obciazenie 1x5kg. Bylo napisane 'plate set' wiec wydawalo mi sie, ze bedzie parka. Nie, przyszedl jeden :?. No dobra moglam zwrocic, ale oczywiscie musialabym na wlasny koszt odsylac ble ble noi mi sie to nie oplacalo. Uznalam wiec, ze sobie poprostu dokupie drugi talerz. Nie ma! Szukalam wszedzie, wszedzie out of stock. na szczescie mialam pozyczone obciazenia z silki plus moje 2x10kg wiec jakos przetrwalam lockdown 1.0 z mysla, ze sie wszystko uspokoi to sobie dokupie to jedno obciazenie. Do pazdziernika mi sie to nie udalo. Az do soboty, z rana jak juz byly plotki o tym, ze zbliza sie lockdown 2.0 zaczelam szybko szukac na necie i udalo mi sie znalezc nawet nie bardzo drogi i to z bardzo dobrej firmy. Zamowilam. Dzisiaj przyszla przesylka... kuzwa nie ten!!! nie do sztangi olimpijskiej i jest mniejszy od tego mojego drugiego obciazenia (smiech) Nie wierze, jestem totalnie nie rozgarnieta! Najbardziej mnie wkurza, ze to wszystko moja wina i kwestia nie doczytania. Malo tego, adres do zwrotu Szwecja- no k*&%$aaaaa przeciez przesylka do Szwecji mnie wyjdzie wiecej niz obciazenie. Napisalam im maila, czy moge wyslac do UK, ale mi odpisali, ze ich magazyn jest w Szwecji.... Plan jest wiec taki, ze sprobuje sprzedac to na ebayu. Teraz wszyscy wykupuja takie rzeczy, wiec moze duzo na takim dealu nie strace :x. zamowilam tez kolejne obciazenie (smiech) Juz sie boje co tym razem bedzie nie tak hahaha Daw wam znac- mozecie obstawiac zaklady :D

Zaczelam wczoraj czytac ksiazke "Ekspozycja". Ma byc to lekki, wciagajacy kryminal. Tak sobie wiecie zamarzylam lezec pod kocem, przy swieczuszkach z ksiazeczka- kryminalem. Wylajtowac, ochlonac, nic ciezkiego. Narazie mnie wkurza :?. Glowny bohater to ma byc taki niby hojrak, kozak "co to nie on" inspektor, ktory wyrywa laski na tanie seksualne teksty.... autor jest oczywiscie facetem (duuuh).One sie oczywiscie na to lapia i zadna mu jeszcze nie przywalila w pysk. To ze ktoras odpowie jakas cieta riposta jest niemalze szokujace, bo to jedna na milion inteligentna laska wooow.... Seksizm totalny- ja sie chyba na takie rzeczy nie nadaje. Ale spoko, dam jeszcze szanse... Sama akcja jest ok, jak mowie zadna to ambitna ksiazka, ale watek kryminalny narazie sie zaczal ok (malo realistycznie ale ok). Mam tylko nadzieje, ze nie zrobi sie z tego zadne romansidlo bo tego nie przezyje (smiech) 

Powiem wam, ze ja to sie wogole nie nadaje do czytania ksiazek. Nic mi nie pasuje, a to jezyk, interpunkcja a to jedna drobnostka w fabule mi nie podpasuje i juz przez pryzmat tej jednej pierdoly widze "calosc". Pamietam jak zaczelam czytac Pamietnik Powstania Warszawskiego... ja wiem, ze lektura i tematyka mnie bardzo ciekawi, ale nie moglam poprostu nie moglam tego ogarnac, Kazde zdanie to bylo 3 slowa. i kropka i kropka, jakby sie ktos zacial i nie mogl wstawic przecinka chociaz. Ja rozumiem, ze to ma budowac napiecie, ale nie przez cala ksiazke.... Znalazlam fragment, was tez to wkurza?

"Wylecielismy na Chlodna. Ulica byla w chmurach. Rudych i burych. Od cegiel, dymu. Jak to sie ustalo, zobaczylismy straszna zmiane. Rudoszary pyl siedzial na wszystkim. Na drzewach. Na lisciach. Gruby na centymetr chyba. I to zniszczenie."

Cos mi sie wydaje, ze to pewnie zostalo tak napisane celowo a ja sie poprostu nie znam. No nie znam sie i co zrobie! Jestem w koncu nierozgarnieta ;)

Kupilam sobie jogurt Skyr. Nie moge go przelknac- niewiem dlaczego, jogurt jak jogurt, ale az mi sie nie dobrze po nim zrobilo. Dam mu jeszcze jedna szanse, ale za jakis czas :)

Trzymajcie sie cieplo bo pizga zlem!

4 listopada 2020 , Komentarze (6)

Pomarudze tylko na szybko ;P.... Ostatnie 2 tygodnie strasznie przezylam, mimo, ze nie mieszkam w  Polsce to protesty bardzo do mnie trafily i szlag mnie trafial. W sobote po treningu, ktory byl meeeega ciezki az sie poplakalam na podlodze pierwszy raz mi sie to zdarzylo po treningu a wszystko z tych emocji masakra haha Wieczorem siedzialam przed TV padnieta, czekalam na Borisa Johnsona ktory jak juz wszyscy wiedzieli ma oglosic Lockdown w UK na 4 tygodnie, czekajac na to ogladalam wiadomosci, w ktorych nawijali o trzesieniu ziemii w Turcji, w tle przegladalam polskie wiadomosci dotyczace protestow, gdzies tam jeszcze kampania w USA z jelopem Trumpem na czele i tak sobie pomyslalam, ze to juz chyba jakis Armagedon!!! 

Wiecej nie marudze, nie jestem w stanie tego kontrolowac, wiec skupiam sie na pozytywach

Dzisiaj mamy ostatni trening na silce od jutra Lockdown. Na szczescie jestem przygotowana po ostatnim zamknieciu, mam swoja sztange, kettla, nawet kamizelke z obciazeniem, ktora sama skonstruowalam ze srub (tak, ze srub hahaha) zamowilam w sobote mate do jogi (nie ma dywanu w salonie) i dodatkowe obciazenie do sztangi. Buty mam, kurtke mam ;D Jedyne, czego mi bedzie brakowac to drazek- znowu moje pull upy podupadna (z moich 7/8 podciagniecia na szczescie nie ma duzego spadku w dol haha). Planuje tez trenowac ile sie uda na zewnatrz, bo oszaleje caly dzien w domu. Nawet jak bedzie kiepska pogoda to moge sobie zrobic taki bootcamp, spotkam sie tez pewnie pare razy ze znajomymi na wspolny 'socially distanced' trening :) Bedzie tez wiecej biegania, chociaz musze znalezc nowa trase, bo moja zwykla trasa na jesien zmienia sie w totalne bagno. Do tego treningi na Zoomie, wiec jakos to przetrwam!

Dzisiaj bedzie fajny ostatni trening: "Murph"- zostal on stworzony ku pamieci zolnierza, ktory zginal na misji w Afganistanie. Jesli ktos ogladal film Lonely Survivor to ten film jest inspirowany jego historia. 

Tym razem robimy go w grupie 3 osob, ale w lecie robilam go sama i zajal mi ponad godzine ze skalowaniem. Wszystko w kamizelce z obciazeniem, standard dla kobiet 7kg, moja ma 6kg.

Sam trening to:

1M run

100 pull ups - ja robilam bent over rows ze sztanga, ale dzis beda z podciagniecia z wyskoku

200 push ups- robilam z kolan bo z kamizelka nie dalabym rady pelnych pompek- dzis sprobuje pelne

300 air squats

1M run 

Takze bedzie ogien, zwlaszcza, ze jestem obolala po ostatnich dwoch dniach treningow.

Wczoraj zrobilam pyszne curry, wiec zaraz lece jesc lunch i na moj lunchowy spacer. pogoda dzisiaj ladna, ale ziiiimno. Musze sie przyzwyczaic do tej nowej temperatury ehhh. 

Zabralam sie tez za czytanie ksiazek. Zawsze na zime zaczynam czytac- tak wiecie pod kocykiem ;) Koncze czytac 'Dottir' (crossfitowa) i zakupilam sobie ebooka Remigiusza Mroza 'Ekspozycja'- ktos czytal? Mam jeszcze karte podarunkowa do Empiku, wiec potem sobie cos jeszcze sciagne (chociaz ich strona w polaczeniu z moim Amazon Fire mnie dobija, 2 dni zanim cos mi sie uda sciagnac)

Tym pozytywnym (?) akcentem milego dzionka wszystkim :)

30 października 2020 , Komentarze (11)

Kilka spraw:

Sprawa numer 1- Waga spada, nawet szybciej niz myslalam. Startowalam z 87.2kg dzisiaj jest 83.7kg. 3.5kg w 19 dni,  Ale nie ma sie tu co za wczesnie cieszyc, bo jak mowilam te pierwsze nadrobione kilogramy spadna szybciutko. Podejrzewam, ze jak spadnie do ok. 80kg, wtedy sie zacznie prawdziwa WALKA, ale mobilizacja jest. Zdecydowanie sluzy mi obciecie weglowodanow- my sie jakos nie za bardzo lubimy. Kalorycznosc mi sie trzyma tak na oko 2000-2100 kcal- wrazie zastoju bedzie tez z czego ciac. 

Sprawa numer 2- Waga rosnie- ale ta na sztandze :) Caly tydzien pobijam swoje rekordy. wczoraj 'niechcacy' nie dosc, ze pobilam swoj 1 rep max na Back squat to jeszcze zrobilam go na 3 rep max. Z 75 kg na 77.5kg i gdyby nie z gory ustalony trening, ze robimy 3 repy to bym jeszcze to podbila na 1 rep, ale spoko przyjdzie dzien i mysle, ze 80kg bedzie! Dokladnie nawet pamietam dzien, kiedy udalo mi sie przysiasc z 75kg- pamietam, ze wazylam wtedy 77kg i nalozylam dodatkowe 2kg zeby przysiasc wage wlasnego ciala i mi sie to nie udalo! Teraz co prawda waze wiecej, ale w sumie jakby to ugryzc z drugiej strony, to nie dosc ze pobilam rekord to jeszcze przysiadam dodatkowe kilogramy wlasnego ciala haha jest moc ;P

Sprawa numer 3- Na ambasade! Nie chce sie za duzo rozpisywac na temat obecnej sytuacji w Polsce, bo od zawsze reaguje bardzo emocjonalnie jezeli chodzi o temat aborcji i spraw politycznych. Od malolata (na prawde wczesnie zaczelam o tych sprawach myslec) jestem za dostepem do legalnej aborcji dla wszystkich kobiet, za LGBT+, JESTEM LEWAKIEM i szanuje odmienne zdanie innych ludzi, ale nie w odbieraniu komukolwiek wolnosci wyboru w jakiejkolwiek sprawie! Kazdy czlowiek ma swoje sumienie i ona ma prawo decydowac o sobie. Nienawidze instytucji kosciola! Nie uwazam, ze przesadzilam z tym slowem. Nigdy nie spotkalam na swojej drodze dobrego, madrego ksiedza (nie twierdze, ze takich nie ma- to moje doswiadczenie). Nie wierze, ze celibat moze doprowadzic do niczego dobrego i nie wierze, ze ksieza w tym celibacie pozostaja. I na prawde by mi to wisialo, gdyby nie to ze Ci ludzie maja czelnosc pouczac nas na temat rodziny temat ktory jest im tak obcy! Od lat ksieza mi wmawiali, ze jestem zla (bo nosze koszulki rockowe, bo wyrazam swoja odmienne opinie w szkole) do tego stopnia, ze bedac nastolatka im w to uwierzylam. Przez wiele lat czulam sie szczuta tym, ze mam inna opinie. Wierzylam, ze jestem zla osoba, bo nie wierze w Boga i moja rodzina zaslepiona kosciolem rowniez dala mi to odczuc. Patriarchat w mojej rodzinie  byl bardzo widoczny i czulam sie winna tym, ze ja tego poprostu nie czulam i nie chcialam tak zyc. Wierzylam im, ze jestem zla osoba, wiec nie mam wiele do stracenia i moge robic inne zle rzeczy! Juz jest na mnie poprostu za pozno. W pozniejszych latach, kiedy imprezowalam, smialam sypiac z wiecej niz jednym facetem tez czulam straszne poczucie winy. Niby swiat sie zmienial, kobiety rosly na sile, ale niech tylko ktos z Twoich znajomych sie dowie to zaraz nazwa Cie dziwka, ku**a, bedziesz juz nic nie warta w swoim srodowisku- srodowisku mezczyzn, ale i kobiet, ktore takie zdanie dzielily. Gdybym byla jednak facetem to by mi pogratulowali! Dzisiaj mowie temu DOSC, dosc pietnowania kobiet, dosc patriarchatu, dosc decydowania za nas! Dzisiaj wybieram sie na protest przed ambasade Polski w Londynie, wykrzyczec to co mi lezy na sercu od jakis 15 lat. Nie tylko przeciw zaostrzeniu prawa do aborcji. Przeciw pietnowaniu kobiet, przeciw decydowaniu o nas, za wolnym sadownictwem, prawdziwym panstwem prawa i panstwem swieckim. Precz z kosciolem mieszajacym sie do polityki i zagladajacym nam do lozek, precz z pedofilia w kosciele. Precz od naszych sumien! Precz z tym malym nieszczesliwym czlowieczkiem, ktory nienawidzi ludzi (ludzi, nie tylko kobiety). ***** ***!!! WyPiSdalac!!!! A jesli urodze to urodze wam lewaka!

27 października 2020 , Komentarze (9)

Nie potrafie sie opanowac w weekend, no nie potrafie! Jak ktos zna jakies zaklecie co by mi gebe zaszyc to poprosze!

W sobote wybralam sie na poranny trening. To byla masakra, moje srednie HR przez ta godzine to 152! Najwyzsze 190+. Niewiem, czy nawet tyle mozna miec, ale tak pokazywal moj zegarek. Mniejsza o to, na ile sie myli, ale porownujac do zapisu z innych treningow to byl moj najwyzszy wynik, jesli chodzi o HR i zdecydowanie to odczulam. Po treningu nie mogac sie jeszcze bardzo ogarnac pojechalam na zakupy. Kupilam sobie majtki w Primarku xD, bluze sportowa w Sports Direct i spodnie dresowe- ostatnio kupuje tylko sportowe ubrania, bo chodze tylko w pizamie (do obiadu) a potem w ubraniach na silownie ;D Zrobilam zakupy w polskim sklepie. Jedzeniowo jeszcze nie bylo tak najgorzej, ale oczywiscie zachcialo mi sie wieczorem drinka.

W niedziele rano po tym jedym drinku czulam jak bym wypila butelke wodki! Mialam jakiegos jakby kaca, bolaly mnie miesnie. Wybralam sie z kolezanka do Brighton na spacer. Wieczorem z Chrisem wypilismy kolejnego drinka. Zezarlam tez popcorn z mikrofali i mala paczke czipsow. Mozna powiedziec, ze to nawet sukces, bo ja jak jem czipsy to od razu wielka paka wchodzi! No ale moglam wogole nie jesc prawda?

W poniedzialek, mialam dzien lenia. Nie udalo mi sie dostac na trening- nie bylo miejsc. Mialam pojsc pobegac, ale zaaferowalam sie protestami w Polsce i przegladalam wiadomosci i protesty na telefonie przez 2 godziny. Zezarlam kolejny pop corn i robilam generalnie nic! Nie bylam nawet na spacerze w porze lunchu, co zawsze robie. 

Niby nie bylo jakis wielkich potkniec, nie pochlonelam 5000 kalorii, ale czuje, ze ten weekend na pewno nie nalezal do udanych i troche sie soba zawiodlam.

Wiecie jak jest? Ja jak robie sobie tego drinka, czy wcinam czipsy to nie robie tego swiadomie z premedytacja, nie mysle o tym, ze popsuje diete, nie mysle o tym co jem i jak to na mnie bedzie wplywac. Dopiero 'budze sie' nastepnego dnia z mysla, ze ten drink na pewno nie byl pomocny po treningu! Moglam sobie odpuscic te czipsy, bo zle sie po nich czuje. Nie moge sie jakos przestawic na myslenie, ze to co jem to moje paliwo. Jak zatankuje byle czym to i ta masyzna bedzie byle jak dzialac. Wiem, ze tak powinnam myslec, ale wcale tak nie mysle! I nie chodzi tez o to, ze jestem glodna i jem co popadnie, poprostu poprawia mi to chyba humor. Musze zmienic tok myslenia ;/ Nad tym musze zdecydowanie popracowac!

22 października 2020 , Komentarze (12)

Codziennie na przerwie chodze na godzinny spacer zeby nie zwariowac :) W lecie bylo ok, ale ze teraz pogoda sie zmienia i zaczyna czesciej padac, to moze byc ciezko z tymi moimi spacerami. Tym sposobem wczoraj mi sie nie udalo wybrac, bo lalo!!! Czulam taki niedosyt, ze hoho. Wieczorem na 18 mialam trening, ale taki lekki, bo zapisalam sie na zajecia dla poczatkujacych zeby sobie odswiezyc wszystko i skupic sie na technice wykonywania cwiczen. Duzo mi to dalo jezeli chodzi o technike, ale zmeczyc sie nie zmeczylam. Na szczescie wcisnelam sie na normalny trening na 19 na nielegalu ;P Trening byl ostry. Mimo tej lekkiej poprzedniej godziny cos tam jednak 'pocwiczylismy' wiec po 2 godzinach treningu bylam wykonczona i jak wrocilam do domu to padlam! To jest to i czuje, ze wracam do rutyny! Wogole jak jestem cala obolala i w siniakach to wiem, ze wrocilam do normy haha do tego odciski na dloniach juz zaczynaja mi 'twardniec' wiec juz bedzie tylko lepiej :)

Co do diety, nie moge dobic bialka!!! Mysle, ze od przyszlego tygodnia bedzie juz lepiej, bo nie bede miala obiadow z Hello Fresh tylko bede gotowac sama, wiec juz przeczekuje do konca tygodnia i praktycznie od soboty (po zakupach) juz skupie sie bardziej na makro, a zwlaszcza na tych cholernym bialku!!! Pierwszy obiad jaki planuje to schabowe haha z salata ze smietana mniammmm :) Juz sie nie moge doczekac :D Dam znac czy uda mi sie ogarnac to makro...

Dzisiaj szykuje sie masakryczny trening i niewiem jak ja to przezyje ;P

100 thrusters z obciazeniem 42.5kg, ale nie ma opcji ze zrobie wiecej niz 30kg, do tego co 1 minute 5 burpeesow.... nogi mnie pala na sama mysl... mamy na to 30 minut... chyba dzis tez zasne jak dziecko :)

Wracam do pracy, bo musze cos tam ogarnac a pozniej mamy jakis meeting. Wieczorem moja firma organizuje koncert online z okazji 'Black History Month' (pracuje obecnie w branzy muzycznej), ale ja bede robic wtedy thrustersy ;P;P Moze pozniej poslucham, chociaz powiem szczerze ze czarna muzyka to nie moje klimaty, ale moze bedzie jakas roznorodnosc co do gatunku... aby nie rapy i hip hopy ;P

Milego dzionka wszystkim :)

20 października 2020 , Komentarze (9)

Nie lubie momentu wykonywania cwiczen- to przeciez boli, wszedzie boli! Chce sie poddac, po co ja to robie? Dlaczego ja za to place? Dlaczego ja za to tak duzo place? Po co ja tu wracam, zeby ktos doslownie wycieral mna podloge? Ktos krzyczy nade mna, zeby sie nie poddawac! Przeciez wiem, daje z siebie wszystko, ale juz nie moge! A moze moge, ale nie chce!! Dlaczego ten czas tak wolno leci przy tak intensywnym wysilku? Ktos zepsul zegar!

Przychodze na trening, widze poprzednia grupe, czerwone twarze, mokre koszulki, grymas na twarzy. Nic, tylko zawrocic i uciekac! Widok nie zacheca :) bedzie ciezko!

Rozgrzewka- przeciez ja sie juz zmeczylam sama rozgrzewka! Jak ja mam zrobic jeszcze jakis trening? Sciagamy gryf do rozgrzewki ze sztanga, dlaczego on sie wydaje taki ciezki? Rozgrzewka z sama sztnaga- jak ja mam jeszcze na to nalozyc jakies obciazenie? To juz jest ciezkie!

Ladowanie sztangi- wyzsza szkola matematyki, ciezar z poprzedniego treningu razy dystans od ziemii do slonca podzielic przez liczbe pi. Chyba za duzo nalozylam! Trener sie patrzy, wie ze juz cos kombinuje. Ok, juz tak zostawie. Trudno jakos to bedzie, najwyzej zwolnie. Dam rade, co bedzie to bedzie! 

Zaczynamy trening!

Sekunda 1-5- dam rade z tym ciezarem, sekunda 5- za duzo nalozylam na sztange!!! ! Odglos sztang rzucanych na podloge, glosna muzyka, dyszenie innych, dyszenie moje. Odglosy jak z horroru. W przerwach miedzy piosenkami chce mi sie az smiac- symfonia- ktos powinien to nagrac :) Ktos tam skacze, ktos dzwiga, ja biegne, staje na rekach, biegne do sztangi. Udaje, ze sie ustawiam, ale lapie kazda sekunde przerwy ;)

Mam juz dosc, bola mnie nogi, rece, dupa, brzuch i twarz od grymasow- minela pierwsza minuta XD

Leci fajna piosenka- Linkin Park- przyspieszam! Zegarek mi cos zaczyna gadac haha! Skup sie, nie sluchaj zegarka! Zakrecilo mi sie w glowie. Chwila- oddech- przerwa. Krzyki- dawaj dalej! Ok, juz tylko wezme kilka oddechow, nie wiecie co ja przechodze (wiedza, bo robia to samo)

Ostatnie 20 sekund- przyspieszam na maxa, wiem, ze boli i bedzie bolalo jeszcze bardziej, ale zaraz koniec, ostatnie 15, 10 sekund dasz rade! Bippppp koniec

Padam na podloge, nie moge oddychac, leze na plecach, widze jak para unosi sie z mojej klatki i z twarzy, widze jak unosi mi sie klatka piersiowa z kazdym oddechem, czuje kazde uderzenie serca, a raczej lupanie serca. Po minucie wstaje.

Probuje dojsc do siebie, nie potrafie sklepac zdania. Ktos o cos pyta, niewiem za bardzo o co, ale cos tam odpowiadam polslowkami. Sprzatamy, rozciagamy sie. Jeszcze nic nie czuje, jeszcze niewiem co mam myslec, ale wiem, ze bylo dobrze!!! Czuje sie dobrze!! tego bylo mi trzeba. Jutro tu wroce!

Doszlam troche do siebie, wsiadam do samochodu, jade do domu- nadal dziwnie oddycham, glebiej. Probuje sie uspokoic. Rozmawiam sama ze soba: co to bylo!!!!! Bylo ostro, ale ja to kocham!!! Uderzaja pierwsze endorfiny. Jest dobrze, po to to wlasnie robie, dla tego uczucia! 

W domu! Jest dobrze! Kocham to! Nigdy nie przestane tego robic! Zapisuje swoje wyniki w zeszycie. To trzeba poprawic, tu moglam troche przyspieszyc, tam dalam z siebie wszystko! Czas na kapiel. Zjem po, bo w tym momencie nic w siebie nie wcisne!

Sprawdzam, czy na pewno sie zapisalam na jutrzejsze zajecia!

19 października 2020 , Komentarze (22)

JAK BYLO

Jak w tytule, mialam zniknac tylko na troche, a tu prosze! Zaginela w akcji! Dlaczego mnie nie bylo? Sama niewiem... gdy tu zagladalam to zagladalam codziennie i temat diet i treningow mialam w glowie non stop. Chyba chcialam sobie zrobic przerwe od tego wszystkiego.

 Lepsze pytanie to dlaczego wrocilam? A mianowicie walka nadal trwa, teraz z niezlym dobytkiem, bo jak widze od ostatniego wpisu doszlo mi jakies 9kg! Jak zwykle sie specjalnie nie przejmuje, plakac nie bede, bo co se przytyje to se schudne, a co se schudne to se przytyje. Miss Polonia mi dane zostac nie bylo, juz sie z tym pogodzilam :P Nie mam mega parcia na wyglad- ostatnio taka jestem body pozytywna ;P Ale nie ukrywam, ze pod wzgledem wizualnym fajnie by bylo jednak zrzucic troche balastu. Glownym jednak obecnie problemem dla mnie jest to, ze CZUJE sie ciezka, po prostu mi zle i JESTEM ciezka, a to zdecydowanie odbija sie na moich wynikach treningowych. Niestety, ale jest roznica jak sie probuje podciagnac z dodatkowymi 9- cioma kilogramami!! 

Pisze akurat dzis, bo wrocilam tydzien temu z ostniego urlopu w tym roku. O dziwo przez caly lockdown mi sie nie udalo przytyc, trenowalam w domu, jadlam okej. Za to od sierpnia udalo mi sie nadrobic wszystkie wczesniej odwolane (przez korone) urlopy w 3 miesiace. W sierpniu wyjazd do Chorwacji, We wrzesniu do Polski, a w pazdzierniku do Grecji. Przez te 3 miesiace udalo mi sie ladnie przytyc. W tym roku mnie strasznie naszla ochota na piwo wiec przy kazdym urlopie szlo piwko, lody no i oczywiscie jakies tam pyszne jedzonko na maxa!!!!

JAK JEST

Obecnie, nie mam juz wiecej wymowek na zadne obzarstwa (az do swiat ;) ) Jak sie mozecie domyslec, od poczatku poprzedniego tygodnia juz zacisnelam pasa i chce sie teraz skupic 100% na diecie i treningach. Z wieksza koncentracja na diecie, bo to ZDECYDOWANIE jest moj problem!

Korzystalam ostatnio z Hello fresh- cos jak catering dietetyczny, ale dostaje sie produkty i przepisy i gotuje samemu. Uwielbiam ich przepisy, ale zdecydowalam sie zrezygnowac z ich uslug (od przyszlego tygodnia), bo trace kontrole nad makro i ciezko mi dobic bialko innymi posilkami. Bede wiec gotowac jak kiedys sama, przynajmniej przez jakis czas. 

Nadal mam wkrete na crossfit, uwielbiam to i uczeszczanie na treningi nie sprawia mi zadnych problemow. Wrecz przeciwnie czasem jak mam dzien wolny to sie pilnuje, zeby jednak nie wpasc na dodatkowe zajecia. Trenuje jakies 5 razy w tygodniu, przerwy robie kiedy czuje, ze moj organizm tego potrzebuje: zwykle 1 dzien na tygodniu i w Niedziele, bo nie ma wtedy treningu

JAK BEDZIE

Plan juz rozpracowany. Co do diety to jakies 2000 kcal, makro ok 150g bialka (30%), wegle 125g (25%), tluszcze 100g (45%). jak widac w miare low carb high fat- wegle mnie nie lubia ani ja ich, ale ze treningi mam intensywne to jednak nie chce zadnych keto (a kusi mnie i tesknie). Jesli macie co do tego jakies sugesie to chetnie wyslucham!!! Walcie smialo!!

A w praktyce wyglada to tak, ze na tygodniu na sniadanie pije tylko Kawe kuloodporna (sniadania to nie moja bajka), lunch w miare wczesnie (co sie nawinie- obecnie Hello Fresh, ale jak bede sama gotowac to bedzie wiecej bialka mniej wegli, ale duzo warzyw),  snack przed treningiem- narazie wcinam batony proteinowe Grenade, w przyszlym tygodniu zrobie sobie kulki mocy: tu by sie tez troche wegli przydalo chyba nie? kolacja ostatnio standard: bekon i haloumi z papryka lub kiszonkami, ale musze sie przestawic na omlety (moze na slodko z odzywka i owockami mmmm). Chociaz wszystko zalezy od tego jak mi sie makro uklada, wiec jak zaczne gotowac sama to juz nie bede moze musiala dobijac bialka az tak (mam nadzieje)

Treningowo nie zmieni sie praktycznie nic, poza tym, ze bede cisnac ostro i bez przerw na urlopy, wiec w koncu jakas ciaglosc i konksekwencja (no chyba, ze nam znowu zamkna silownie to jakos postaram sie to ogarnac w domu)

Poki co tyle, jutro zrobie update co do wagi i zmienie swoj login na Lazydomi89- taki mam login na Insta wiec i tu tak bedzie. Poczytam tez wasze pamietniki :)

Ciesze sie, ze jestem spowrotem. Poki co lece na trening :)

Adios Amigos

26 września 2019 , Komentarze (8)

Zegnam sie... tak mi sie wydaje... ale spoko tylko na jakis czas. Nie to, ze chem ale muszem. A mianowicie od poniedzialku zaczynam nowa prace, wiec wiadomo nie bede na poczatku sie obijac i siedziec na Vitalii ;P A bedac w domu tu raczej nie zagladam, bo nie mam czasu ;P

Dzis moj ostatni dzien w pracy. Dostalam voucher na £100 na experience days. Czyli moge sobie wybrac, co chce robic np skok na bungee, jakies spa i inne pierodly. Super prezent, wszyscy wiedza, ze ja lubie takie rzeczy i na tylku nie usiedze, stad taki prezent :) Przegladalam co tam wybrac, narazie nie mam pomyslu... mam ochote na jakies spa, albo cos typu Tower of London. Na zadne extremy sie nie wybieram, bo po pierwsze £100 mi nie wystarczy, po drugie bungee mnie jakos nie kreci, ani zadne jazdy super sportowymi samochodami. Jeszcze przejrze i cos wymysle :)

Jak juz wspominalam poprzednio w Pazdzierniku robie sobie challenge. Dieta trzymana na 100%. Najbardziej bede sie meczyc w weekend, bo na tygodniu nie mam z tym problemow. Sniadania chyba zaczne jesc w domu- wroce chyba do omletow na slodko.

Co do treningow, zmieniam membership na unlimited, planuje trenowac 4-5 dni w tygodniu. Chce troche zacisnac pasa z kasa, wiec moze lepiej 5 dni w tygodniu, zeby sie na tyle wymeczyc, zebym w wekend odpoczywala (lub trenowala) i nie wydawala pieniedzy ;) Szczerze mowiac, mam nadzieje, ze pogoda sie zepsuje to bede miala wymowke, zeby siedziec w domu ;P

W listopadzie kolejny urlop, wiec taki fajny okres na challenge sie akurat trafil 1 miesiac :)

Odezwe sie za jakis czas, dac znac jak mi idzie challenge noi oczywiscie nowa praca :)

Trzymajcie kciuki :D

Buziaki

18 września 2019 , Komentarze (12)

Ponownie nudze sie w pracy, wygooglowalam czy nietoperze maja zeby madrosci (zartuje, ale bylo blisko), rozplanowalam wycieczke do Wloch robiac przy okazji prezentacje w PowerPoincie. Zorganizowalam impreze na Halloween i zdazylam zebrac 10 osob do biletu grupowego. Rowniez przeczytalam artykul o Jozefie Pilsudskim na TVN24. Nie ma watpliwosci: przeczytalam caly internet!

Wycieczki na Teneryfe nie planuje bo to "wycieczka Krisa"- ja organizuje Wlochy, on Teneryfe ;D Chociaz do 17-ej jeszcze duzo czasu :) edit: juz pare lookniec zrobilam co tam robic. Znalazlam tez crossfit na ktory chcialabym sie przynajmniej raz wybrac :)

Zaczynam po malu zbierac mysli na ten wspomniany we wczesniejszym wpisie challenge po powrocie z Wloch. Dietowo w sumie to nie mam nad czym rozmyslac, bo jedyne to musze ogarnac sie w weekendy- zadna tajemnica czy cud ot rozplanowac weekend tak samo jak posilki na tygodniu i nie zrec nic na miescie :)

Mysle sobie tylko juz nad treningami i chociaz nie "uzywam" treningow jako narzedzia do "spalania tluszczyku", a jest to dla mnie sama przyjemnosc i sposob spedzania wolnego czasu i spotkanie sie z ludzmi innymi niz tymi w pracy :) to jednak roznica w budowie ciala jest widoczna, wiec fajnie bedzie skompletowac dieta+ regularne treningi. Efekty napewno by byly :) Zmotywowalo mnie tez kilka osob z silowni, bo niektorzy tam chodza nawet 7 razy w tygodniu! Mysle, wiec, zeby chodzic 4-5 dni (spokojnie, na pewno nie 7 ;P) Przy moich 3 (czasem nawet tylko 2) efekty sa, wiec przy 4-5 mysle, ze bedzie super. Jezeli chodzi o treningi to moim celem nie jest wyglad, ale sila i kondycja, ale jak mowie plakac nie bede jak trening mi pomoze w uzyskaniu jakiegos fajnego cialka :) Najbardziej cieszy mnie jednak efekt psychiczny takich treningow. Zebym niewiem jaki miala zwalony dzien w pracy to po godzinie treningu calkiem o tym zapominam i poprawia mi sie humor na wieczor :)

Musze tez troche oszczedzic kase w zimie, po tych letnich ekscesach, wiec wybranie sie na trening zamiast na zakupy bedzie dobra opcja :D

Poki co... mam ochote dzis zrobic czita, ale takiego klasycznego z paczka czipsow. Mam okres i jestem dziwakiem, bo zamiast slodyczy mam ochote na czipsy, albo ser... ooo ser ;D

16 września 2019 , Komentarze (9)

Dawno w sumie nie pisalam o moim progresie jezeli chodzi o "odchudzanie". Jakos nie lubie tego slowa... Moze lepiej by powiedziec "redukcja tkanki tluszczowej"? To sie ma bardziej do tego, co planuje osiagnac :)

Idzie ok, nie jest zle, szalu nie ma. Jakos tez specjalnie nie mam obsesji na tym punkcie, nawet sie jakos regularnie nie waze, ani nie mierze. Ostatnio wagowo spadlo mi 0.5kg w przeciagu chyba jakos miesiaca. Do tego moze z 1cm z ud juz nawet nie pamietam. Mysle, ze to sukces, biorac pod uwage to, ze diety specjalnie jakos nie trzymalam. Tzn jem jak zwykle na tygodniu, czyli dobrze, ale w weekendy ostro luzuje. Poprostu jakos mi sie nie chcialo trzymac tej diety ostatnio. 

Treningi jade ostro jak zawsze- to bez zmian

Generalnie, jakos nie spielam posladow, bo zmieniam prace i  tym sie strasznie ekscytowalam na tyle, zeby przestac myslec o wadze ;D Poprostu nie umiem sie skupiac na kilku rzeczach na raz ;)

Za tydzien lece do Wloch, wiec jak juz mowilam bede zrec makaron i pizze na sniadanie obiad i kolacje :) Jak wroce to po tygodniu zaczynam nowa prace. Co za tym idzie zmienia mi sie godziny pracy. Co za tym idzie- bede miala mozliwosc robienia wiecej treningow na tygodniu juhuuu :) Ale tez moze nie od razu, bo jak mowilam najpierw musze ogarnac nowa prace. Wpasc w jakas mini rutyne przynajmniej przez pierwszy tydzien.

Co do zmian w diecie- po powrocie z Wloch chce sie tylko zajac moimi nieszczesnymi weekendami. A mianowicie ogarnac miche i trzymac diete przynajmniej przez kilka weekendow, zeby waga ruszyla troche zwawiej na jakis czas chociaz ;P

Podoba mi sie jednak taki brak spiny co do diety, na tygodniu wszystko samo mi sie normuje- tak poprostu, bo i tak gotuje zarcie pod makro i kalorie samoistnie. Do tego  moja aktywnosc chcac czy nie chcac robi swoje. Samo sie ogarnia za siebie bez wiekszego stresu. Jedynie te weekendy ;) Ale w sumie lato bylo, trzeba bylo poszalec :)

Moja obecna waga to 77.5kg

Cel poki co nadal 70kg- zobaczymy co dalej.

Tak wiec wzglednie nie mysle, ze duzo mi zostalo, spiac poslady na kilka weekendow i cel powinnam osiagnac.

Konkretniej bede planowac jak wroce z urlopu i przetrwam pierwszy tydzien w pracy. Wtedy moze sobie zrobie jakis challenge- do kolejnego urlopu, ktory mam w listopadzie :) Zawsze jakis fajny cel- na plaze na Teneryfe jakies powiedzmy beach body ogarnac haha

Chociaz mysle bardziej obecnie o celach treningowych niz samego wyglady sylwetki. No ale jakis poziom trzeba by zaprezentowac haha

sie okaze, na pewno tu cos wtedy naskrobie :)