Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
gdy nie masz bratniej duszy... jesteś tu!


Dziś dieta przebiega znakomicie, ale nie będę ukrywać, że zjadłabym więcej.. ale zdrowy rozsądek mówi NIE! Przytłacza mnie życie i wszystko... dziś mam zły dzień, w sumie nie cały. Liczyłam na odrobinę wytchnienia, po nocy wstawania do dziecka... przerabianie pobudki o 2 i zbuntowanie się na krainę snów przez moje dziecko.
Ale mój mąż widząc jak słabo się czuję ostatnim czasem poszedł na trening (przecież tak bardzo chciał porać)
 
A ja? Na fitness mnie nie stać, na inne wyjścia służące spalaniu nadmiernie zgromadzonej tkanki tłuszczowej też mnie nie stać... zostaje siedzenie w domu. Z dzieckiem i tak codziennie, prania stos, prasowanie czeka, sprzątanie, gotowanie, zabawa z dzieckiem, usypianie i tak codziennie... a ja? Czasami coś obejrzę, czasami poćwiczę. Ale na to drugie wcale nie mam ochoty i siły!

Teraz tatuś od 30min nie no od 25min bawi się, a ja mam chwilę dla siebie, no i jeszcze wcześniej miałam 10min na kąpiel. Akceptuję Jego treningi i chcę by na nie chodził... Ale dziś, właśnie dziś kiedy jestem przemęczona, kiedy wiedział, że potrzebuję...

Muszę kończyć te moje wypociny... Mały idzie się kąpać, jeszcze leki i cały ciąg zdarzeń. A ja z chęcią zamknęła bym się w szczelnym pomieszczeniu i w delektowałabym się godzinną ciszą i spokojem, słuchając ulubionej muzyki bardzo głośno... pocąc przy tym oczy!

Chyba melancholia dopadła mą duszę a przy okazji ciało, delektując się moim smutkiem

Pozdrawiam wszystkie osoby wspinające się po stromej górze! Damy radę!!!
  • truskawka1988

    truskawka1988

    16 stycznia 2013, 21:30

    mi czasami się nic nie chce jak wracam z pracy więc nie dziwię się Tobie jak jesteś ciągle na nogach i jeszcze nocki zarwane..kiedyś się w końcu to wszystko odmieni, dbaj o siebie bo dzidziuś potrzebuje zdrowej mamy:))

  • MilkaG

    MilkaG

    16 stycznia 2013, 21:06

    Mój M tez bardzo mało się angażuje, a ja czasami przy dwójce wysiadam. Ja odpuściłam sobie prasowanie - jedynie od okazji do okazji prasuję, z fitnesem podobnie - jak nie poćwiczę w domu to na inny mnie nie stać no i nie mam z kim zostawić dzieci. A jak po nocce jestem wykończona - to po prosty śpię z dziećmi, jak one maja drzemkę to i ja, najwyżej na obiad będzie kebab z dowozem.

  • ilovegym

    ilovegym

    16 stycznia 2013, 20:05

    ojjjćć :( musisz się trzymać! musisz! oby to samopoczucie jak najszybciej odeszło

  • agape81

    agape81

    16 stycznia 2013, 20:04

    Hm, nie wiem co Ci poradzić, bo mój mąż b. się angażuje w opiekę nad dziećmi. Karmi, wstaje w nocy, tylko on kąpie, wtedy ja mam czas na kąpiel, no i wieczorami zostaje z dziećmi, wtedy ja mogę iść na fitness. Nie wiem, może pogadaj z mężem.

  • lisica90

    lisica90

    16 stycznia 2013, 19:54

    Każdy czasem ma gorsze dni gdy nie ma na kogo liczyć no ale trzeba wytrzymać :) Jeśli ma się dla kogo :)