Dzisiaj dopiero szósty dzień dietki.... ale jak tak sobie pomyślę że jutro już tydzień to wydaje mi się że dużo wytrzymałam już na dietce... ;) No i tak jak myślałam i tak jak mi Vitalijkii pisały że moja waga będzie wolniej spadać w dół... :( wczoraj ważyłam 94,7 kg a dzisiaj 94,4 kg ale najważniejsze że chociaż troche leci w dół. Już się nie mogę doczekać kiedy minie miesiąc kiedy jestem na diecie... ;) Co do ćwiczeń to nie ćwiczę prawie w ogóle ale mam dużźo ruchu w ciągu dnia, bo żadko kiedy mam czas żeby usiąć i ze spokojem wypić kawke. Może jutro znajde troche czasu i o jutra zaczełabym troszkę ćwiczyć. Bo wiem że jak będę ćwiczyć to moja waga szybciej poleci w dół. Dziwi mnie to że teraz podczas @ nie ważyłam więcej...
Na dworze nie ładna pogoda, chłodno trzeba chodzić w długich rękawkach. Ale po niedzieli zapowiadają że lato jeszcze ma wrócić fajnie by było bo nie ma to jak lato... ciepło... plaża... A teraz zbliża się jesień wielkimi krokami a póxniej zimaaa... wryyy jak ja nie lubie zimy... :/
Dzisiaj zjadłam:
śniadanie:
- 2 pieczywa chrupkie z pasztetem
2 śniadanie:
----------
obiad:
- udziec i kalafior
podwieczorek:
- jabłko
- jogurt naturalny pitny z zieloną herbatą
kolacja:
- kilka śliwek
- kilka truskawek
- arbuz
- kalafior
morela2300
6 września 2009, 19:02nie dopiero szosty dzień....tylko juz!!!! niedługo pedziesz miec za soba te najtrudniejsze pierwsze dni diety, aaaa... i jeszcze jedno.... nie jedz pasztetu-no co Ty-przeciez tam same ochlapy i skóry,a wiesz jakie skory sa tluste-kaloryczne,lepiej plasterek szynki...