Jestem zszokowana tym, że jestem już 5. dzień na tej całej Diecie Prezydenckiej i jeszcze nie dałam za wygraną. Co prawda nie mogę już spozierać w stronę zupy kapuścianej i jak dzisiaj mogłam zjeść trochę piersi z kurczaka, to myślałam, że odgryzę sobie rękę, tak bardzo mi smakował ten kurzy cycek ;] Jednak czuję, że zaczynam się łamać... Zjadłabym coś po prostu - nie tyle niezdrowego, co KONKRETNEGO. Z drugiej strony - jeśli chcę dotrzeć tam, gdzie zamierzam, to po co dieta, żeby za chwilę się poddawać? Poza tym jestem ciekawa jaki wynik zobaczę na wadze w czwartek rano. Nawet nie boję się, ale jestem zwyczajnie ciekawa :]
Czy dzisiaj czymś zgrzeszyłam? Hmm... nie. Na pewno nie. Jadłam zupę kapuścianą, banana (już dzisiaj mogłam), kurzą pierś i herbaty czerwone oraz dużo wody. Zupę mogę zjeść o dowolnej porze dnia i nocy, także w razie czego mogę po nią sięgnąć, ale jest to wielce wątpliwe ;]
Życzę wszystkim (oraz sobie) dalszej wytrwałości, pozdrawiam!
draa82
25 kwietnia 2012, 00:22Obowiązkowo!:)
peggy.na.obcasach
24 kwietnia 2012, 00:33Wielkie dzięki, mam nadzieję, że się nam uda! :] W czwartek robimy konsultację wagową ;]
draa82
23 kwietnia 2012, 22:52Podziwiam Cię, że potrafisz przestrzegać diety i to takiej drastycznej. Ja jestem na smacznie dopasowanej, ale bardzo ją modyfikuję. Staram się jeść zdrowo i przestrzegać podstawowych zasad:) Też w czwartek się ważę:) Nie dawaj za wygraną!!;) Trzymam kciuki!