Waga na dziś: 94,9
Dawno mnie tu nie było.
Jak możecie się domyślać, dieta padła na wakacjach w Polsce a po przeprowadzce już do niej nie wróciłam przez natłok obowiązków, spraw, wydarzeń. Ale wracam, od poniedziałku. Postanowiłam że teraz jest dobry czas, bo jojo mnie nie dopadło i zawsze lepiej zacząć teraz niż jak przytyje jeszcze więcej niż do tej pory.
Za nami okropna końcówka roku i równie tragiczny początek. Choroby, choroby i jeszcze raz choroby.
Dużo się w tym czasie wydarzyło, ale nie będę do tego wszystkiego wracać. W sumie to nawet dokładnie nie pamiętam jakie kwestie poruszałam w ostatnim wpisie, ale pewnie próbowałam wrócić do diety (nie udało się jak widać) - w każdym razie teraz jestem zmotywowana.
W 2024 weszłam z taką myślą, że jest to mój rok na zadbanie o swoje zdrowie. Tak więc zaczęłam od wizyty u lekarza, badania krwi wyszły okej, kał też w porządku. Jednak mam pewne niepokojące objawy i będę miała wykonywaną kolonoskopie.
Zaopatrzyłam się też w organizer na tabletki i suple. Wyszedł mi niedobór witaminy D, reszta w normie ale raczej na tym niższym poziomie. Także zakupiłam chyba wszystko co możliwe (cynk, kwas foliowy, magnez, żelazo, wit d, wit c, wapń, melatoninę, omega3 i parę innych) i zamierzam dbać o siebie. W planach też rezonans głowy, żeby sprawdzić czy jest coś co powoduje te ciągłe zawroty i bóle głowy, ale to dopiero na wakacjach, bo nie wiem czy doktor tutaj da mi skierowanie. Póki co ból brzucha. No zobaczymy.
O zdrowie psychiczne też zadbać muszę, bo na początku roku przysięgam, myślałam że zwariuje. Ataki paniki potrafiłam mieć kilka razy w ciągu dnia, do tego koszmarne myśli. Na szczęście wmówiłam sobie że to wszystko wina "za małej ilości wody" i jakoś to przetrwałam. Na dzień dzisiejszy jest lepiej.
Walczymy z remontami. Holandia nie ukryła się przed mrozami, więc mocno czujemy czym są nieszczelne drzwi i jednoszybowe okna. Mimo wszystko, tragedii nie ma. Dajemy radę, a na wakacjach jak się uda wszystko wymienimy.
Tak więc tak, dziś wpis #0
Raz się udało, więc teraz też się uda. Trochę schudłam, moja nienawiść do samej siebie odeszła na chwilę w kąt, no i akceptacja znów mnie zatrzymała. Jednak tylko na kilka miesięcy, nie na dobre. Wracam z podwójną siłą i motywacją.
2023 zamknęłam z wynikiem -15kg, ale po drodze zbłądziłam. Sernikobrownie weszło za mocno, przyznaję.
Cel na 2024: -10/-15 kg!
Stay tuned!