Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Najgorszy dzień tygodnia #31


Waga na dziś: 93.2 

Wczoraj chyba pobiłam swój rekord jeśli chodzi o wodę, myślę że luzem przekroczyłam 2litry. Siedziałam z mężem po rowerku i tak sobie piłam szklanka za szklanką. Jedyny minus to to, że później w nocy musiałam wstać. Okres za 4 dni. Ochota na słodkie i fast foody nie mija. 

Dzisiejszy dzień od samego rana mega intensywny. Razem z mężem sprzątaliśmy, gotowaliśmy.. Teraz on poszedł do pracy a ja muszę jeszcze trochę ogarnąć. Gdyby nie paskudna pogoda zabrałabym się z Młodą na plac zabaw żeby czas szybciej zleciał, ale niestety pada i jest mega pochmurno. 

Dziś rano wpadłam na świetny pomysł. Postanowiliśmy z mężem że jak mama przyjedzie, to zabierzemy ją do Paryża i Brukseli. Myśleliśmy też o miejscu do którego kiedyś jeździła pracować (nadal o nim mówi i bardzo dobrze je wspomina) ale to już może być trochę za dużo, zwłaszcza że chcemy uniknąć nocowania gdzieś ze względu na pieniądze, no chyba że coś się zmieni i finansowo trochę nadrobimy bo póki co straszna lipa. Wizja okien i drzwi coraz bardziej się oddala, no ale niestety, nic na to nie poradzimy. Przynajmniej dopóki nie będę miała możliwości wrócić do pracy.   

***

Ciężko mi się dziś było się opanować żeby nie zeżreć wszystkiego w domu. Presja na słodkie jest ogromna. Zadowoliłam się małą kanapką z kremem pistacjowym. Aczkolwiek najchętniej bym zjadła cały słoik. Pije dużo i modlę się żeby codzienne ćwiczenie przyćmiło tą cholerną kanapkę. 

Poza tym, wracają drzemki Młodej. Dziś dała w palnik, kładzenie jej trochę szybciej spać nie jest tego warte. 

Podsumowanie dnia:

Rowerek 51min, 346kcal 15km.

Jedna nielegalna kanapka z kremem pistacjowym i pół łyżeczki nutelli 🥵

  • Kaliaaaaa

    Kaliaaaaa

    26 lutego 2024, 23:06

    Moja rada byłaby taka- nie planuj za dużo....zwłaszcza że z dzieckiem jakiekolwiek zwiedzanie idzie wolniej i jest nieprzewidywalne(bardziej męczące) . Ja bym raczej celowała w jedną wycieczkę (za to luźniej z kasą podeszła) ... Jeśli wizyta ma być latem - to już w ogóle trzeba dobrze przemyśleć - upały nie są najlepsze do city tripów. Pytanie też jaka jest Twoja mama- ale większość chciałaby pewnie nadrobić czas z córką i wnuczka... To już jest atrakcyjne. W Paryżu byłam akurat w ferie jesienne- trzeba się liczyć z tłumami wszędzie, jeśli się chce chociaż na wieżę Eiffla wjechać to trzeba dużo wcześniej rezerwować bilety(wiem bo musieliśmy wchodzić schodami;), na Sacre Cour/ Montmartre byłam dwa razy- w normalnych warunkach wiosna miałam super wrażenia, w ładna sobotę, w dzikim tłumie dużo gorsze....No chyba że znasz miasto/język to wiadomo jest latwiej . Brukseli nie znam ale warto poczytać może jest bardziej spokojna/mniej turystyczna. No i warto rozważyć na jakim etapie będzie Mala.... Masz czas żeby sobie przemyśleć , w sumie planowanie to już frajda. Żeby nie było że zniechęcam;)

    • Perverse

      Perverse

      27 lutego 2024, 08:23

      Co do podróży - już to kiedyś zrobiliśmy w podobny sposób, tyle że kompletnie bez zastanowienia. Udało się, co więcej, było fajnie :D Młoda miała wtedy 8-9 miesięcy jakoś, więc faktycznie mogło być dużo łatwiej niż teraz. W każdym razie wyglądało to tak, że do Paryża mamy 4 godziny, więc wyjazd w nocy, obczajka głównych punktów, wieża Eiffla (nawet na nią nie wjeżdżaliśmy) croissant i jazda do Dunkierki bo tam mieliśmy hotel 🤣 Rano spacer, pamiątki, no i w drogę do Brukseli. Tak wybraliśmy zamiast przechadzek atrakcje czyli atomium i mini Europę. Tak jak mówiłam - jak na podróż z dnia na dzień bez żadnego zastanowienia to uważam że było świetnie 🤣 więc jak tym razem coś zaplanujemy to może być tylko lepiej, o ile rozemocjonowana 2 latka nam na to pozwoli. A co do mamy, to wiadomo że się stęskniła za wnuczką, ale myślę że jednak samo siedzenie w domu i spacery jej nie usatysfakcjonują i że chętnie zobaczy coś ciekawego 😅 Nie czuję się absolutnie zniechęcona. Biorę wszystko pod uwagę, zwłaszcza Młodą, a w tym co napisałaś jest dużo racji. Także tak jak mówisz, wszystko będziemy z mężem analizować jeszcze tysiąc razy do czerwca, póki co niczego nie bierzemy za pewniak, nic nie rezerwujemy. Tylko dumamy i się cieszymy z tych nadchodzących odwiedzin :D