Moja waga dziś mnie wpieniła na maksa... No dobra wczoraj sobie pofolgowałam i to na wieczór, późno, wpadło piwo (nawet nie dopiłam do końca) i dwa kawałki tarty na cieście francuskim ze szparagami pod sosem serowym (o maj gad - co za pyszna bomba kaloryczna) + dwa pomidory, picia było wczoraj jakoś mniej, caly dzień to czułam ale cieżko mi było dobić do tych 3litrów i wchodzę jutro na tą bezczelną wagę i co>?!
Noż cholera 6 razy sie warzyłam i nie wierzyłam! Pierwszy wynik 72,2 i szok! No jak cholera? 0,6kg w noc? No bo się poplącze, potem waga już w ogóle szalała i nawet pokazała mi z rozpędu 73,9kg! Aż się zastanawiam sie ja w ogóle chudnę czy tylko waga mi się psuje :( Chociaż mi wczoraj dziewczyny z byłej grupy ze studiów powiedziały, ze schudłam i nabrałam jędrności ale wiecie co?
Rano wsiadam do samochodu, w ogóle już zła jak mucha, bo mi gorąco, spocona jak prosie, nic nie wraca do normy po tym porodzie i co? I cholera jeansy mi pękły na udzie od środka, a ja na to ryk - jak małe dziecko ryk! Pobiegłam sie szybko przebrać, wcisnęłam się w legginsy, jedziemy już autem i K. pyta czy jestem z dziewczynami na telefon umówiona i co? Telefon w domu, no to ja znowu ryk i wracamy! Te tabletki ryją mi dekiel... Więc ogólnie poranek byl dla mnie bardzo nerwowy i płaczliwy potem było lepiej...
No a wiadomo dziś automatycznie po tej wadze humor w dół i ryczeć mi się znó chce, jeszcze tak patrze na ten tatuaż i wydaje mi sie, ze strasznie wyblakł, jakby dużo tuszu uciekło i nie wiem czy się odzywać do studia czy tak ma być... :( Może któraś z Was mnie uspokoi i powie, ze to norma?
Dziś mamy wychodne z K. i idziemy na grilla do znajomego już sobie obiecałam, ze alko w ogóle nie ruszę, cholerne puste kalorie i zjem co najwyżej jedną kiełbaskę i wsio... Wydaje mi się, ze strasznie źle znowu się żywię, a staram się, nie jem białego pieczywa prawie wcale, pomidory jem na tony, tak samo jak i inne warzywa, jedyne minus ze zdarza mi sie zjesc to co je rodzinka, ale wtedy jem mniej i dopycham sie warzywami i co? Ładnie powoli spadalo, już nawet przedwczoraj pokazało 71,4kg a tu dziś taka wynik... totalna porażka :(
Cele:
* do końca maja zobaczyć na wadze 70kg (a najlepiej 69,9)
* do 17 czerwca osiągnąć wage 68kg - roczek Tosi, waga z przed ciaży
* do końca lipca osiągnąć wagę 65kg lub mniej - na powrót taty, bo chce pokazać, ze potrafię się śpiąc i mogę, bo on we mnie wierzy i mnie wspiera
* do października osiągnąć wage 63-62kg lub mniej, zeby dziewczynom z nowego roku szczęki pospadały i zebym miała satysfakcję
Zobaczymy co z tego uda mi się osiągnąć...
Aktywność: jest plan na 5km spacer z Młodą, zobaczymy co z tego wyjdzie, zrobię później edit... NO I JEST EDIT! 4,8km przemaszerowane z wózkiem, 40minut, 364kcal spalone!
Menu:
I śniadanie: 2 kromka razowca + 1/4 twarogu z rzodzkiewką i cebulką + cały pomidor ze szczypiorkiem + garść bananów suszonych, żeby zaspokoić głód na słodkie
II śniadanie: świeżo wyciskany sok z grejpfruta z cynamonem
III obiad: kasza z jajkiem sadzonym wstępnie, bo muszę zjeść tą zalegającą mi w lodówce kasze... EDIT: talerz jarzynowej z kawałkami kurczaka + kromka razowca
IV podwieczorek: może sobie odpuszczę?
V kolacja: kiełbaska z grilla (chyba ze trafi sie jakiś cyc kurzy to będzie bueno) i zero alkoholu!
Automatycznie jak zobaczyłam taki wzrost wagi mam ochotę zrobić sobie głodówkę, ale wiem, ze to nie ma sensu i tylko czeka mnie wtedy efekt jojo... A na poniedziałek i wtorek planuje 2 dni z alevo, bo w rossmanie moim było otwarcie ponowne po remoncie i za zakupy coś sie dostawało wiec wziełam sobie alevo mix, dokupiłam dwa batony i mam tych cudownych mieszanek akurat na dwa dni, na pewno nie zaszkodzi, a czy coś tam to da?
MagaGo
11 maja 2013, 21:46Pozdrawiam i wysylam pogodne jaskolki w twoja strone, bo sama ryczalam jak bobr dzis o glupoty:-)
monka252
11 maja 2013, 19:31Zejdzie, ja też tak czasami mam, a następnego dnia jest ok, ale wiem jak to potrafi człowieka zdołować! Co do złego odżywiania to ta pogoda temu sprzyja, bo co chwilę ktoś na grilla zaprasza, bądź tego typu opcje, no i tutaj kiełbaska, tu piwko i robi się! No cóż, ale całkowicie zrezygnować nie można niestety;p albo i stety:))
therock
11 maja 2013, 19:07Jesli kolor ci wyblakł, to idz do studia... każda skóra inaczej przyjmuje pigment:) mi po zrobieniu od razu powiedziano, żebym przyszła jak sie wygoi i zostanie poprawiony jeśli będzie taka konieczność:))
PannaKatarzyna1994
11 maja 2013, 14:25U mnie też ostatnio nie za ciekawie jeśli o żywienie chodzi, ale musimy się spiąć i dać radę! Zobaczysz, bądźmy cierpliwe.. a kiedyś będziemy z siebie dumne! Powodzenia! ;*
kachagrubacha.wroclaw
11 maja 2013, 13:43Czasami sa takie parszywe dni, ja staram sie je przesypiac, co do tatuazu - wygoil sie juz? jezeli jeszcze nie to poczekaj z dzien i wtedy sprawdz, jezeli sie wygoil to idz do salonu i niech to sprawdza. Pamietaj, ze tatuaz zawsze mozna poprawic . Trzymaj sie :)
psychoqueen
11 maja 2013, 11:08Jeżeli chodzi o podwieczorek to nic sobie nie daruj. Dzięki temu na grillu zjesz mniej, bo będziesz najedzona. I zamiast kiełbasy wybierz jakąś karkówkę lub inne mięso (o ile takowe się znajdzie).