Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sabotaż


Moja waga zrobiła sobie ze mnie wczoraj jajca i koniecznie chciała mi zepsuć humor, maszyna bez uczuć! Niewdzięczna! A ja ją pucuje co chwile, jak ją ktoś zabrudzi i ocieram z niej wodę, a ona mi wczoraj taki numer!

Ale widzę, że chyba dziś już jej humor wrócił bo waga pokazała 71,7kg więc myślę, ze to kwestia tego, że mniej piłam przedwczoraj, muszę jednak panować nad tym wieczornym jedzeniem ;) Ale grill się udał, jedzenie też się udało zainspirowana  przez psychoqueen pobiegłam szybko do carefoura, kupiłam paprykę, cukinię, pieczarki i pomidorki koktajlowe i zrobiłam sobie szaszłyki warzywne, ostatecznie zjadłam jedną kiełbasę(wszyscy poszli w kiełbę i innego mięsa nie było) i te szaszłyki i byłam syta, a jeszcze wszyscy patrzyli z zazdrością jak sobie wcinam ze smakiem warzywka, pachniało cudownie! Już planuje powtórkę z nich na grillu elektrycznym jutro albo we wtorek + kurczaczek w marynacie jogurtowo-czosnkowej mniam! A i wpadł wczoraj kawałek drożdżowego ciasta z wiśniami, mama znajomego u którego byliśmy specjalnie upiekła i muszę przyznać, ze dla mnie jest mistrzynią wypieków i nawet nie żałuje, ze je zjadłam bo zapewniło mi to spokój na słodkie chociaż na dwa dni, normalnie niebo w gębie!

Co do dnia dzisiejszego, w mieszkaniu jest na mnie zbiorowy foch. Byliśmy na obiedzie z rodzicami K. (tzn. my ich zaprosiliśmy, ja za wszystko zapłaciłam) poszliśmy potem do castoramy po jakieś pierdołki, bo teściu chciał, my z K. patrzyliśmy na farby bo chcemy przemalowac pokoj w tym mieszkaniu,w ktorym bedziemy od lipca sami i wracajac złapał nas deszcz, dość mocny, ale Mała pod folią w wózku, ciepło ubrana, wiadomo po prostu wszyscy szybki marsz, teściu prowadzi i co? I kurwa na moich oczach na czerwonym na jednym z bardziej ruchliwych i w ogóle nieprzewidywalnych rond w Poznaniu, mówię głosno, ze moze następnym razem poczeka na zielone jak idzie z wózkiem. Idziemy dalej, ja już wkurzona, a ten dalej sobie z Teściówką na szagę i wózkiem, no to ja już szał i wścieklizna, K. się zreflektował i krzyknął, że mają iść na pasy, bo byli parę kroków przede mną i teściu zaczął się pultać, na co ja z tekstem, że nie życzę sobie, żeby z moim dzieckiem przechodził w niedozwolonych miejscach. Odpowiedź: ja jestem szybki! 
Normalnie krew mnie zalała, totalne wkurwienie i warknęłam już nie patrząc na ton, ze jako matka nie życzę sobie i mam do tego pełne prawo, a jak tak się boi zmoknąć, to niech sam leci na szagę i mi odda wózek. Co mnie obchodzi ze jest szybki? Może być i nawet orłem sprintu i przestworzy w dupie to mam! To moje dziecko! Poślizgnie się, zahaczy o dziurę ukrytą pod kałużą, wyrżnie się, puści wózek i tragedia gotowa. Zero pomyślunku.
Wrócilismy do domu i wszyscy na mnie foch, łącznie z K. bo na tatusia nafukałam . Przynajmniej wyjaśniło się, że ważniejsza jest dla niego tatuś i mamusia niż jego własna córka... Sam sobie nabija minusy na swoje konto. 

Aktywność? Może rowerek jak wszyscy pójdą spać, bo nie mam zamiaru z nimi siedzieć
Menu znośne i już zbytnio apetytu na nic nei mam może zjem sobie jogurt naturalny i wsio. 

edit: cała trójka siedzi obok w pokoju, szamie sobie kolacyjkę, mi się nikt nie spytał czy nie jestem głodna, czy do nich przyjdę, siedzę z małą i kurwa już mi się ryczeć chce. Nie chce już być z K... chyba... 
  • psychoqueen

    psychoqueen

    13 maja 2013, 21:35

    Ja proponuję zamienić wagę przede wszystkim na centymetr. Wiele czynników zależy od kilogramów a centymetry mimo wszystko lecą a po drugie robisz to za często. Co miesiąc tego samego dnia powinno się mierzyć. Najlepiej rano po przebudzeniu.

  • PannaKatarzyna1994

    PannaKatarzyna1994

    13 maja 2013, 14:30

    Moim zdaniem przydałaby się Wam taka porządna, poważna rozmowa. Usiądźcie sobie we dwójkę i na spokojnie porozmawiajcie o swoim podejściu do całej sytuacji. Każde z Was powinno wyrazić swoje zdanie i wspólnie zastanówcie się nad tym co będzie, co musicie zmienić w swoim związku, aby było lepiej. :) Nie ma co się poddawać, żadni teściowie nie mogą być przyczyną problemów w Waszym związku. Może nie mam doświadczenia w tych sprawach, ale wypowiedziałam się na podstawie związku moich rodziców, gdzie matka taty rządzi wszystkimi i wszystkim. Mam nadzieję, że choć troszkę Ci pomogłam! Trzymaj się i podejmij rozsądna decyzję.

  • ZonaBatmana

    ZonaBatmana

    13 maja 2013, 13:44

    Oj no i nie wiem co powiedzieć...to musi być straszne jak mąż bierze str. rodziców...choć wie, że to Ty masz racje...ale może jeszcze nie kończ tego tak definitywnie...pogadaj z nim na spokojnie, powiedz co Ci leży na sercu...gdzieś kiedyś słyszałam, że nie wolno palić wszystkich mostów na raz...chociażby dla Twojej córeczki warto jeszcze spróbować...tzn tak myślę. Nie byłam w takiej syt. to nie wiem...więc może lepsza radą bd : rób co Ci serce podpowiada, a my bd przy Tb cokolwiek niezadecydujesz...

  • ZonaBatmana

    ZonaBatmana

    13 maja 2013, 13:44

    Oj no i nie wiem co powiedzieć...to musi być straszne jak mąż bierze str. rodziców...choć wie, że to Ty masz racje...ale może jeszcze nie kończ tego tak definitywnie...pogadaj z nim na spokojnie, powiedz co Ci leży na sercu...gdzieś kiedyś słyszałam, że nie wolno palić wszystkich mostów na raz...chociażby dla Twojej córeczki warto jeszcze spróbować...tzn tak myślę. Nie byłam w takiej syt. to nie wiem...więc może lepsza radą bd : rób co Ci serce podpowiada, a my bd przy Tb cokolwiek niezadecydujesz...

  • Justynak100885

    Justynak100885

    13 maja 2013, 13:33

    super pomysł z tymi szaszłykami!!!! musze też takie wypróbować przy najbliższej okazji^^

  • fantasia1983

    fantasia1983

    13 maja 2013, 11:46

    Właśnie dlatego wciąż tu jestem... Trzymaj się ciepło i pisz jak coś, wiem co czujesz, też czasem czuję się sama na tym świecie i w walce z samą sobą. Pozdrawiam i buźki.

  • therock

    therock

    12 maja 2013, 22:45

    To i ja takie szaszłyczki sobie przyrządzę przy najbliższej okazji:)

  • fantasia1983

    fantasia1983

    12 maja 2013, 22:37

    Są takie dni... niestety z rodzina najlepiej na zdjęciach, ja tez bym z własną teściową nie wytrzymała w jednym domu, z matką też, na szczęście nie muszę tego sprawdzać. Współczuję, trzymaj się dzielnie! Zrób trochę ćwiczeń, poprawiają humor...

  • MusingButterfly

    MusingButterfly

    12 maja 2013, 21:42

    ja to bym mu powiedziala wszystko co o nim mysle przy jego rodzicach najlepiej , wlasnie teraz . I jakby nic sie nie zmienilo tez bym nie wytrzymala , nie dziwie Ci sie ;) I bardzo współczuję ;) Trzymaj sie tam :* A propo grilla no rto swietny pomysl z tymi szaszlykami !:)) Musiały byc pyszne ;)

  • Madeleine90

    Madeleine90

    12 maja 2013, 21:42

    szaszłyki warzywne najlepsze na grill, choć ja dorzucam jeszcze kurczaka:) żeby było bardziej sycące:)

  • klauduniek

    klauduniek

    12 maja 2013, 21:39

    Kochana wcale Ci się nie dziwie, że się zdenerwowałaś... A ten Twój facet znów za zdaniem rodziców zamiast zadbać o zdrowie swojej córki... Dobrze zrobiłaś, że się oburzyłaś, bo o wypadek nie prędko... Szaleni normalnie, że tak narażają małe dziecko...;/ Trzymaj się, buźka :***

  • kachagrubacha.wroclaw

    kachagrubacha.wroclaw

    12 maja 2013, 20:22

    ojoj takich szybich to pelne cmentarze... mialas racje i nie daj sie zgasic... jakbys to ty leciala na czerwonym to by cie sponiewierali jako zla matke.... masakra nie znosze takich zafochowanych ludzi grrr... ja bym tam zaraz weszla i zapytala czy im tak nie wstyd jesc samolubnie.... trzymaj sie , Ty masz racje !!! :)

  • laauraa

    laauraa

    12 maja 2013, 19:40

    Oj też bym była wściekła, o wypadek nie trudno. A na grilla mam ochotę już od dawna! Warzywa i pierś z kurczaka to zawsze mój zestaw ;)

  • ambus

    ambus

    12 maja 2013, 18:51

    Ty masz z nimi przygody. Nie dziwię Ci się, też bym się wściekła. Idziesz jak burza z tą Twoją wagą;) Tak trzymaj;)

  • PannaKatarzyna1994

    PannaKatarzyna1994

    12 maja 2013, 18:51

    Zapiekanka z ryżem. ;p

  • olaimagda

    olaimagda

    12 maja 2013, 18:31

    A moja waga dzisiaj okazała mi dowody swojej szczerej nienawiści ;) może u mnie też jutro będzie lepiej... Pozdrawiam, Ola!