Ale się dziś z Matulą ściełam.. Ale już nie wytrzymałam od piątku słucham dziamgania na K. i już mi nerwy puściły i było grubo, heh.. Ja padłam jak kawka i zasnęłam po ryku, mama wzięła małą, obudziłam się o 19, pogodziłyśmy się bo i jedna i druga trochę przegięła... Było minęło, no ale jednak nerwy i ból głowy nam pozostał na dobranoc.
Ogólnie dietkowo ładnie, ale godziny posiłków średnio udane, bo rano musiałam iść na badania krwi, za nim się z młodą wyrobiłyśmy i moją mam to wyszłyśmy po 10, a na nogach z Małą byłam od 8, ale wzięłam sobie kanapeczki, wodę i od razu po wyjściu z badań zjadłam sobie spokojnie śniadanko i po czym stwierdziłam, ze nie będę od razu wracać z Tośką do domu, bo w tej chwili pogoda dopisała i nawet było ciepło na tyle, żeby zdjąć kurtkę i poszłyśmy nad jezioro, zrobiłyśmy 4,5km, w ok. 31minut, spalonych kalorii ok. 390kcal.
Zastanawiam się nad zakupem jakiegoś tańszego pulsometru, żeby dokładniej wiedzieć ile spalam kalorii przy tym moim marszu, może nawet jakiś używany uda mi się zdobyć.
W planach mam jeszcze brzuszki po dodaniu wpisu, bo kolacja a raczej obiadokolacja wypadła o 19, więc jeszcze bym mogła się troszkę poruszać.
Menu:
I śniadanie godz 11.00 : 3x kromka chleba ze słonecznikiem + 3x szynki + odrobina pesto + sałata
II śniadanie godz 13:00 : szklanka soku wyciskanego z grejpfruta + jogurt froop ananasowo kokosowy (chyba się od niego uzależniłam, uwielbiam ten smak, tak samo kocham jogurt pierrot, bo jeszcze ma w sobie wiórki kokosowe )
III obiad a raczej podwieczorek (w sensie formy) godz koło 15:00 : 2x kromki chleba + szynka w curry drobiowa (jak ktoś nie jadł i spotyka ją czasem to polecam!) + sałata
IV kolacja godz 19:00 iście poznańskie danie : miseczka żurku z połową jajka + 3 małe młode ziemniaki (jednego zjadła mi i tak Tośka ;p) + gzik! (wciągnęłyśmy z mamą całą kostkę twarogu na pół, z dodatkiem jogurtu naturalnego 0%, toną cebulki i szczypiorku - dobrze ze nikogo dziś nie muszę całować)
Płyny ok 2,5l i jeszcze wciąż pije
MusingButterfly
26 maja 2013, 21:40Najwazniejsze że sie pogodziłyście ;) To w koncu mama ;) propo tego urzadzenia tez mam zamiar kupic cos takiego ;)
JustynkaF
25 maja 2013, 20:20Haha! To mnie pocieszyłaś :) Też chciałam zakupić pulsometr do biegania, ale nie wiem czy warto wydawać pieniądze, może lepiej zainwestować w jakieś fajne paletki np. speedminton :) Zazdroszczę pogody! U mnie jest zimno, ponuro i ogólnie dobija.
monka252
25 maja 2013, 17:47http://opole.gazeta.pl/opole/56,35086,13962318,Kosmonauci,,3.html a no konkurs jest, więc jak coś możesz nas wesprzeć :D
klauduniek
25 maja 2013, 13:54ja to nie lubię się kłócić...;/ ale jak wiadomo każdemu nerwy mogą puścić... cieszę się, że szybko się pogodziłyście w końcu jutro dzień matki, c'nie? :) buziaki i miłego dnia :*
monka252
25 maja 2013, 13:20A no czasami to tak jest, że się człowiek pokłóci z drugą osobą, podobnie w sumie jak ja ostatnio z siostrą. Ale dobrze, że wyciągnęłyście rękę i już jest ok:)) Wstawanie rano jest spoko, bo przynajmniej czlowiek ma dużo czasu! :)) Musze znaleźć ten jogurt z wiórkami kokosowymi, bo kusi mnie przez Ciebie :pp
laauraa
25 maja 2013, 09:10dobrze, że z mamą już ok ;) i muszę poszukać tego jogurtu!! kocham wszystko co kokosowe!! :)
krcw
24 maja 2013, 23:13no jak ja się zdenerwuję to też mnie głowa potem strasznie boli - ale najważniejsze że już się pogodziłyście:)
papiszynka
24 maja 2013, 22:59ja uwielbiam wszelakie jogurty, ale tego Twojego jeszcze nie jadłam :) ale spróbuję przy najbliższej okazji :) i ile płynów... ja mam problem z piciem, jakoś nie dużo mi wychodzi :-/
therock
24 maja 2013, 22:50MAm nadzieję, że zdążę z aparatem przed pożarciem;)
therock
24 maja 2013, 22:48No jak ty dziś pięknie pijesz:) A co do mamy to każdemu czasem puszczają nerwy...