Zrobiłam właśnie coś, czego bym się nie odważyła od lat.
W związku z tym, że od jutro rozpoczynam na nowo dietę... pomijając fakt, że jest godzina o której grzechem dla mnie było jeść, za co dopiero słodycze....
NA pożegnanie wyjadłam wszystko co miałam słodkie aby pożegnać się ze słodyczami z hukiem i aby nie korciło... została mi jeszcze tylko 1 czekolada - jutro ją oznaczę datą i zobaczę jak długo wytrzymam aby jej nie zjeść... każdy dzień, który przetrwa ta czekolada będzie dla mnie satysfakcją i motywacją.
A co do dzisiejszego obżarstwa sumienie gryzie, oj bardzo gryzie ale, ale jest ono uzasadnione wyższą ideą..
No dobra ssało mnie i w sumie nigdy wcześniej nie skusiłabym się aby zjeść o tak później porze.. ale to tak na pożegnanie ;)
ale szczerze? mam ochotę iść to teraz zwymiotować...powstrzymuje mnie fakt iż nie potrafię wymiotować "na zamówienie"... chyba brzuszki zrobię zaraz czy coś innego aby się rozgrzeszyć z tego haniebnego czynu...
mritula
1 stycznia 2013, 22:53Odczekaj z godzinkę i spal te cholery :P
spaula
1 stycznia 2013, 22:52No to trzeba to spalić jutro albo nawet i dziś ;) I do dzieła ;*
Jogata
1 stycznia 2013, 22:50Powodzenia!
TwojaLota
1 stycznia 2013, 22:48Lepiej jutro podwójnie ten haniebny czyn wypocić ;D !