Dzisiaj po raz pierwszy od kiedy rozpoczęłam dietę, zawitałam w toalecie..
Mimo wpierdzielania otrębów, moje jelita działają topornie :/
Gdyby nie mocna kawa, pewnie wybuchłabym, gromadząc to wszystko w sobie...
Mam dość tych odwiecznych problemów z chodzeniem do toalety... śliwki, owoce popijane mlekiem, kawa na czczo, tabletki, błonniki, otręby i inne... nic nie pomaga :/
Mama mówi, że to jest spowodowane brakiem ruchu - ale ja już nawet na wf zaczęłam chodzić, na spacery chodzę i nic...:(
Przeziębienie na szczęście powoli ustaje, za sprawą cudownego syropu cebulowego- jest on niezawodny ;)
Dzisiaj jak na razie zjadłam 384kcal... ( w tym 150- kawa na mleku+ cukier),
mama robi dewolaje, a więc wskoczy ich pewnie dużo więcej... ale wszystko z umiarem ! ;)
Na kolacje pewnie zjem jakieś jajko z otrębami ;)
A tymczasem spadam się uczyć...
mritula
6 stycznia 2013, 12:43Miłego dnia :)