Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Będzie lepiej...


Hej kochani. Chciałabym pochwalić się dobrymi wiadomościami - jednak u mnie posypało się...

Przyjaciółka zerwała ze mną kontakt, do tej pory jestem w szoku i ciężko mi się pozbierać.
To jest bardzo dziwna sprawa, umawiałyśmy się na wspólny halloween i nagle z dnia na dzień napisała mi długą wiadomość, że nie czuje abym była z nią "szczera" - bo nie obgaduje i narzekam na swojego TŻ. 😵

Nie mam na co narzekać! Pracowaliśmy z moim nad wszystkimi problemami na bieżąco i od wielu miesięcy między nami jest świetnie. Właściwie się nie kłócimy i wszystko rozwiązujemy od razu, dzięki temu nikt nikomu nic nie wypomina. Nauczyliśmy się również komunikować i dzięki temu jesteśmy ze sobą jeszcze bardziej szczęśliwi. 

Miałabym wymyślać problemy?...  Była przyjaciółka stwierdziła, że przez to nie ma między nami już "więzi". Bardzo mnie to zabolało. Byłam z nią zawsze szczera i myślałam, że między nami jest super więz. A tutaj kaplica.. 

Wiecie co? Po tej wiadomości poczułam jakby ze mną "zerwała". Poczułam się odrzucona jak w dzieciństwie przez rodziców. Od razu gorączkowo zaczęłam myśleć "co jest ze mną nie tak? co zle zrobiłam?". Bardzo przykre i smutne doświadczenie... 
Muszę sobie z tym poradzić i wiem, że to nie moja wina, jednak szukam podświadomie problemu w sobie. 
Przeraża mnie to, że ja nic nie "wyczułam" nie zauważyłam żadnego momentu wskazującego na to zerwanie kontaktu. Wręcz przeciwnie, myślałam że mamy super relacje i przyjaźń.
To wydarzenie bardzo mnie zaskoczyło.

Piłam. Piłam dużo alkoholu. Po powrocie do domu.
Ostatni miesiąc spędziliśmy sporo w delegacjach. Mój TŻ wyjeżdzał, a ja miałam pracę tylko przez internet, więc zabierałam się z nim. Po pracy chodziliśmy na spacery, do kawiarni, na wycieczki. Było świetnie.
Wróciliśmy do domu i oboje poczuliśmy się przytłoczeni tym miejscem. Wyprowadzamy się na wiosnę (jeśli wszystko dobrze pójdzie). Staram się mieć motywację do życia, pracy i dbania o mieszkanie. Od powrotu idzie mi dobrze, ale bywają takie dni gdzie brakuje mi siły do czegokolwiek. 



Na sam koniec praca. Pierwszy raz odkąd mam firmę (jakieś 4/5 lat) wyszłam na minus!
Chcę napisać tutaj jak to wygląda obecnie.
Zarobiłam 4,800 złotych, musiałam zapłacić 2,700 złotych ZUS i 920 złotych PIT. 
Potem 380 zł na paliwo i 120 za prąd. Zostało mi 780 złotych na życie na cały miesiąc. 
Masakra.... ! Ten zus to największy problem. Zawsze trzeba płacić taki wysoki, nawet gdy nie zarobicie dosłownie nic. 
Pierwszy raz musiałam dołożyć. W przyszłym miesiącu ma być lepiej, mam kilka zleceń, ale od dłuższego czasu ciężej zarobić godne pieniądze przy rosnących cenach za wszystko i tych ogromnych podatkach. 

Byłam z siebie bardzo dumna. Na wyjeździe totalnie nad sobą panowałam. Bywaliśmy w kawiarniach i restauracjach, ale zamawiałam małe i zdrowe porcje. Kontrolowałam słodycze i dzięki temu czułam się wolna i szczęśliwa. Pierwszy raz nie miałam z nimi problemów.
Wróciłam do domu i "to" wróciło...  Ta ochota, myślenie o nich, kombinowanie.
Wiem, że to przez problemy jakie teraz się pojawiły. Trzymajcie kciuki, żebym nie uległa!

 

  • Sunniva89

    Sunniva89

    27 września 2024, 12:36

    To chyba nie była prawdziwa przyjaciolka

  • _Insulinka

    _Insulinka

    24 września 2024, 15:59

    W jakiej branży działasz?

  • KochamSiebie2020

    KochamSiebie2020

    23 września 2024, 23:49

    Sama kiedyś w jakimś wpisie napisałaś, że szczęście (Twoje) kuje innych w oczy i tak jest! 85kg jest dobrze, teraz to 80kg:) PS. Chciałabym mieć taką wagę:))

    • Pleszkaa

      Pleszkaa

      24 września 2024, 00:19

      Wiesz co może dlatego, że nigdy wcześniej nie chwaliłam się żadnymi sukcesami (też nie miałam czym) to nie doświadczyłam takich zachowań. Teraz gdy zaczęłam osiągać jakieś fajne sukcesy i naturalnie dzieliłam się nimi z bliskimi oraz otoczeniem, okazało się że nie wszyscy cieszą się ze mną. Niektórzy wręcz są rozczarowani moim powodzeniem. To bardzo cenna lekcja. Dzięki temu bardziej doceniam bliskich i rodzinę.

  • niunius100

    niunius100

    23 września 2024, 16:15

    No niestety albo stety tak się stało z koleżanką przyjaciółką.Moje dwie kilka lat temu też stwierdziły że nie można ciągnąć już tej przyjaźni pseudo.Po latach stwierdzam że lepiej nie mieć przyjaciół niż mieć takich którzy chcą nas zmieniać a u siebie wad nie widzą.Trzymam kciuki!

    • Pleszkaa

      Pleszkaa

      24 września 2024, 00:21

      Prawdę mówiąc ta historia zniechęciła mnie do szukania jakichkolwiek nowych przyjazni. Już chyba wolę towarzystwo najbliższych i zwierząt.

  • MizEatAlot

    MizEatAlot

    23 września 2024, 10:49

    Ale ona ma rację, ta przyjaciółka. Sama jest nieszczęśliwa, więc potrzebuje kogoś, kto będzie nieszczęśliwy razem z nią. A Ty ją kłujesz w oczy swoim szczęściem. Dopóki nie przerobi swoich problemów, to nie ma co z nią dyskutować. To dobra wiadomość, że zrobiło się miejsce na nową przyjaźń.

    • Pleszkaa

      Pleszkaa

      23 września 2024, 11:29

      Wiem, że masz rację ;( Trochę nadal to boli, bo starałam się jej pomóc i pocieszać. Wpadałam z zakupami, zamawiałam słodycze, przynosiłam rośliny i kwiatki. Zabierałam na kawę itp. To dobra nauczka i lekcja życiowa. Zupełnie inaczej patrzę już na takie rzeczy.

    • MizEatAlot

      MizEatAlot

      23 września 2024, 11:33

      Nie popełniłaś błędu. Po prostu wszystko przemija, przyjaźnie też. Rzadko się zdarza, żeby przez całe życie być na tym samym etapie i blisko.