Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak uniknać wściekłożarcia ;)


Mam nową rozpiskę diety na przyszły tydzień. Zakupy już zrobione. No trochę z tym roboty mam, bo nie chce mi się gotować obiadów osobno, więc na podstawie tego co jem, gotuję obiad dla dwóch osób, biorąc poprawkę, że moja druga połówka duża jest i pracuje fizycznie. No trza się nieco nagimnastykować umysłowo, żeby te zakupy z głową zaplanować wtedy. Zaczęłam zamawiać zakupy raz na tydzień z dostawą do domu, bo strach mnie ogarnia jakbym miała jeszcze biegać (chociaż to akurat byłoby może i zdrowe) pomiędzy regałami w poszukiwaniu 1/3 pomidora :D :D :D Nie lubię zakupów, wolę zwykle zrobić mniejsze, gdzieś na trasie z pracy, ale w mojej sytuacji widzę teraz pozytywy zamawiania do domu. 

Raz - nie muszę nosić, a ze względu na problemy z oczami nie mogę nosić dużo naraz - a tak mam wniesione do domu. Jeden problem odpada.

Dwa - czas, czas, czas. Tu widzę największą korzyść. Bo na wniesienie zakupów to mogę zawsze zawołać M. Niech się męczy. W końcu siły fizycznej ma trochę. I się nie opiera na szczęście :D Kupowanie wirtualne co prawda też zabiera czas, jednak nieporównywalnie mniej z czasem poświęconym na dojazd, parkowanie, i łażenie po sklepie. A ja nie lubię robić zakupów. Szczególne w pośpiechu i  wielkich sklepach, stąd zapewne wolałam dotychczas małe zakupy, w mniejszych sklepach, chociaż wybieram zwykle i tak te, które mają niższe ceny.

Trzy - wygoda. Fajnie mieć tak wszystko pod ręką, gotowe do przygotowania posiłku. Ile razy sięgałam po coś mniej zdrowego, czy w ogóle gotowałam mniej zdrowo, bo mi się nie chciało do sklepu iść. A to oliwa się skończyła, więc byle jaki olej do sałatki, a to nic tylko mąka i jajko w lodówce, więc jakieś kluchy na szybko, itd. Zna to ktoś?

Taniej - jakoś tak wychodzi, że z większym spokojem przeglądam ceny produktów. Jaki produkt na tyle wydaje mi się godny zaufania, a jest w dobrej cenie. Jakie opakowania są dla mnie bardziej korzystne? Czasem się okazuje, że wcale nie te duże. Ile razy kupowałam na zapas, bo lepszy większy jogurt , a potem wyrzucałam resztę, bo nie zdążyłam wykorzystać? Zbiorcze opakowanie, a przecież w miesiącu zużywam tylko jeden produkt? W końcu obserwuję wyraźniej niż w sklepie, kiedy zmęczona miotam się pomiędzy alejkami, jaka jest rzeczywista cena produktu, że na kilogram to wychodzi tyle, a tyle, a opakowanie to tylko marketingowy chwyt, a warto kupić po prostu produkt na wagę. 

A po czwarte - plusy dla samej diety. Zwykle jak głodna po pracy wparowałam do sklepu, nie dość, że sięgałam po szybkie, niezdrowe produkty, to jeszcze podatna byłam na  zakup różnych bezsensownych produktów: a to batonik, a to coś na szybko, byle jak, by coś zjeść po drodze, bo zanim jeszcze dotrę do domu i ugotuję, to żołądek mi do kręgosłupa przyschnie... No i jak już dotarłam do domu to okazywało się, ze zwykle kupiłam jakiegoś gotowca typu pierogi, kluchy, zapiekanki, itp... a i tak posiłek jadłam w dwie, trzy godziny po skończeniu pracy :/ Teraz mimo, ze przyrządzam samodzielnie, szybciej jestem w domu i szybciej jem przed snem. No inna sprawa, że jak jem regularnie to głodna też nie chodzę do wściekłożarcia.:D :D :D

  • Tarjaa

    Tarjaa

    15 listopada 2015, 13:38

    a ja lubie robic zakupy w duzych marketach, lubie tez centra handlowe i lazenie po miescie w poszukiwaniu jakis promocji :))) jednak na to trzeba miec czas, wiec masz racje :) pozdrawiam