Witajcie kolezanki niedoli dietetycznej:)!
Dzis niedziela,a ja wstalam przed 8 ,pocwiczylam i wypilam kawe.Pozniej byl spacer w mezem i synem,wiec aktywnosc mierna:P.Skusilam sie na wazenie i jest 65.2kg.Zdaje sobie spraweze to ciagle moj ubytek kwody,ale i tak fajnie jest zobaczyc ze waga sie zminila.Jak pomysle,ze teraz w drugim tyg to bedzie o wiele wolniej spadalo..ech..coz poradzc.Moglabym calkiem przestac jesc,ale ja uwielbiam jedzenie.Nie jakies tam wielke porcje i jesc,az ci sie zwraca,ale takie fajnei podane mile jedzonko:)Nawet bardziej uczta dla oka niz dla ciala.Dzis na obiad mlode ziemniaczki.zjem dwa z sałata i sadzonym.Nie che byc niewolnikiem diety wiec zjem tez maly kawałek biszkopta z rabarbarem na deser.Bo wszystko jest dla ludzi,tylko w rozsadnych ilosciach!
Morgankaa
20 maja 2012, 12:31Raz na jakis czas nawet profesjonalne fitnesski sobie pozwalaja na cos 'niegrzecznego'- tak wiec delektuj sie tym kawalkiem biszkopta z usmiechem na twarzy, smacznego :)