Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
odbijanie sie od dna


Cześć wszyskim!!!

Zadko tu bywam,ale jakos nie widzialam sensu w tym,bo na temat diety i fitness to ja ostatnio najmniej mam do powiedzenia:)Dobiłam do magicznych 67kg i dziś nastąpiło odbicie sie od przysłowiowego dna.Najlepsze w tym wszytstkim jest ,ze tak zbajerowałam sama siebie,ze nie jestem załamana ta waga:)Przecież mialam wolna wole i robiłam co chciałam,wiec sprawy potoczyly sie tak a nie inaczej.Jesc duzo to nie jadlam,ale kiepsko i zero ruchu.A ja bez ćwiczeń to gruba jestem i tyle.Zmierzyłam sie i jakos wrocilam do punktu wyjscia.Dziś poszłam na dietetyczne zakupy i trzymam sie całkiem najedzona.wieczorem odpalam ćwiczenia i jak na razie skupie sie na cardio,bo musze spalic tłuszcz-modelowac tego tłuszczu  przecież nie bede:)Zobacze co uda mi sie dokonac w ciagu dwoch -trzech tygodni.Nawet nie marze o wielkich spadkach.Grunt to cwiczyc.
Jutro ide do dermatologa.To juz ktorys w moim zyciu.Zawsze licze,ze dokona sie cud wiec mam nadzieje,ze kiedys moja cera bedzie ładna.
Z innej beczki,to bylam na rozmowie kwalifikacyjnej.Lipa...Tyle w temacie:)

  • agrataka

    agrataka

    22 lutego 2014, 21:52

    Hej. Witam po dłuuuugiej przerwie. Co u mnie - wiesz, a co u Ciebie... nie załamuj się kochana! Ja też już 67kg ważyłam (nie liczę ciąży, tylko wcześniej) i potem trochę mi to zajęło i etapami szło ale do 55 dobrnęłam. Teraz znów je gonię z wywalonym jęzorem i... i swędzącym ciałem! Ehh cholerna pokrzywka!! PS O tym lateksie też już słyszałam, ale u mnie wykluczam ;p za mało używam ;) (ehh)!! Kurcza co do ćwiczeń - ja też nic nie ćwiczę! Codziennie sobie powtarzam że muszę zacząć i co?? I nico! Musimy się chyba kopnąć obie ;)

  • OnceAgain

    OnceAgain

    18 lutego 2014, 08:12

    Najlepsze ściemy wciska się właśnie sobie :) no ale już widzisz że to się nie sprawdza i zaczniesz działać :)