Na wstepie przeprosze te z was,z ktorymi biore udzial w wyzwaniach.Miałam tydzien przerwy spowodowanej zapaleniem zatok,a pozniej niestety stawów.Pierwsze ustapiło,drugie nie za bardzo.Ja mam wogóle problem ze zwyrodnieniem stawów zawsze jak czuje ,ze wszytsko jest ok to am hura na aktywność fizyczną,a póżniej cierpie katusze.I tak jest w tej chwili,ze każdy ruch który wykonany górnyi kończynami mnie boli...Trohe cwicze ,ale nie dodaje do pomiarów,bo zwyczajnie nie ma czasu,a pozniej nie pamietam.Mam tez troche wiecje na głowie i tak to jest.Ale spoko,ciągle cos sie ruszam i nie poddaje.Ostatnio zaskoczył nie spadek,mały ale cieszy.Pilnuje sie z jedzeniem,tylko wady nie pijam prawie wogole.Takie mam napady wstretu i nijak nie moge inaczej.Za to pije duzo ziól,czerwnona i zielona herbate,pokrzywe i jakos wychodzi ok 2l dziennie.Właśnie siedze w pracy,ruch przy takiej pogodzie marny.Komu sie chce kupowac kosmetyki w taka pogoda;)?Moge spokojnie poczytac ksiażke i poogladac film na laptopie(dzieki ci szefie za laptopa:P).I jakoś zleci do 15tej.Nie wiem czy tez tak macie,ze chcialybyscie ,zeby ten rok juz sie ksonczył?U mnie tak jest ostatnio od kilku lat,ze marze o tym ze kolejny bedzie lepszy,a tu sie okazuje,ze ciagle problemy.W tym roku zdrowotne wszytskich wokolo.W grudniu mama miała zawał,pozniej jakiś guz na iersi jej wyszedl,chrzesnica ma cos z jelitai i czeka na diagnoze,siostra babci rak,dziadkowie juz schorowani w rodzinie duze problemy finansowe gdzie nie popatrzeć...ech.Powiem Wam,ze mnie to dobija.Mało komu sie powodzi u mnie.JAk jest wykształcenie,to nei ma pracy,jak jest praca,to nie ma zycia osobistego.Jak jest zycie osobiste,to problemy ze zdrowiem...A od 3-4 lat to w mojej rodzinie same problemy.W srod znajomych tez jakoś chude lata.Rozwody,śmierc,bezrobocie..Teraz sie okazalo ze znajomy ma raka.Wycięto mu żoładek,śledzione kawałek jelita...Mlody facet,40 lat.Super prosprosperujacy biznes,do,rodzina,pasja...Czasem,bym chciała zeby ten koniec świata wreszcie nastapił,bo nie usiałby człowiek na to wszytsko patrzeć.No i tyle.Nie bede pisac wiecej tych rozterek,bo każdy ma swoje.Pozdrawiam i miłego!
moniq1989
18 października 2015, 21:19Współczuję! Trzymaj się!
angelisia69
17 października 2015, 14:40wspolczuje problemow :( ale nie ma co sie cieszyc kazdym kolejnym rokiem,bo zycie tylko umyka przez palce.Niby nie jest ok,sa problemy wszedzie dookola,ale trzeba sie starac myslec optymistycznie,znalezc jakies male radosci wsrod tych problemow i cieszyc sie ze mamy 2 rece i 2 nogi bo moglo byc gorzej.Troszke usmieszku ;-)
ewelka2013
17 października 2015, 10:52Wiesz trzeba doceniać każdy dzień.. Wiem ze to trudne u mnie też lekko nie jest i pracuje w takim miejscu gdzie ciągle mam do czynienia z chorobami i ludzkimi dramatami w dodatku rok temu awansowałam na dyrektora...wiem ile ludzie mają krzywd cierpienia bólu.. Trzeba w kazdym dniu znaleźć coś dobrego...