Dzień po drugich urodzinach moja córcia złamała noge w kolanie.Malutki skok i trach.Noga cała w gipsie,we wtorek kontrola.Pierwsze dwa dni byly tragiczne...Płacz,ból...Teraz juz sie przyzwyczaiła,ale wiecie,noszenie prawie non stop na rekach.Tyle mojego co spi w poludnie i jak wezme ja wozkiem na spacer.Wczoraj i dzis po 5km.I tyle z aktywnosci,bo na reszte nie mam sil.Dalej bujam sie przy 73kg,ale licze ze zejdzie przynajmiej do 72,9 w tym tygodniu.Dzis zaczynamy post,to jaks motywacja by uwaznie jesc jest:).Na pocieszenie kupilam nowe adidasy,ulubiony podkład,jeansy aaa i najwazniejsze,czekam na hulahop:)Bede krecic,chociaz slabo to umiem,ale chce rozbic tłuszcz na brzuchu i wyrobic talie troszke
polishpsycho32
7 marca 2019, 22:37Biedulka kurcze maleństwo się nacierpi. Trzymaj sie
ZdrowieJestGit
6 marca 2019, 19:43Ojejq... biedactwo. Szybkiego powrotu do zdrowia dla córeczki i siły i wytrwałości dla Ciebie.
Berchen
6 marca 2019, 17:48OMG w kolanie , to bedzie przypuszczam dlugie leczenie, wspolczuje bardzo, zycze zdrowka.
Moonlicht
6 marca 2019, 17:03To faktycznie niefart. Biedna niunia :( zdrówka życzę!