Trochę mnie irytuje, że nie czuje po ciuchach spadku wagi i moje tempo chudnięcia jest trochę mizerne. Jutro ważenie a mi się wydaje, że ten bebzol jest coraz większy. Jem 4-5 razy dziennie, piję hektolitry wody, może brakuje mi cierpliwości, a może po prostu za dużo myślę. Może więcej ćwiczyć. Jadę tylko półtorej godziny na orbitreku. Jak patrzę na moje uda...w pracy często jestem przy lustrze, więc ciągle widzę te balerony. Falujące od wewnątrz...hehhe dzisiaj chyba mam dzień na "nie", mimo wszystko uśmiech na twarzy i do przodu!
sempe
13 kwietnia 2015, 13:02i jak dzisiejsze ważenie?
pogodniste
13 kwietnia 2015, 15:51Jutro się zważę, dzisiaj zaspałam i miałam rano taki pośpiech, że nie miałam głowy.
etoil
12 kwietnia 2015, 23:28Od myślenia tyłek nie puchnie:))) pozdrawiam serdecznie;))))
Petronuszka
12 kwietnia 2015, 18:25czuję to samo. ugh, ja o swoich udach myślę 'falujące galarety' jutro też mam ważenie. powodzenia z wagą :)
angelisia69
12 kwietnia 2015, 17:06moze za bardzo sie na tym skupiasz i wywolujesz niepotrzebna presje?