Ponieważ dzisiaj leniwa niedziela, tak sobie obserwuję w pracy przechodzące dziewczyny. Ponieważ robi się ciepło, panie odkrywają ciałko. Ku mojemu zaskoczeniu większość dziewczyn w miniówkach ( nie krótkiej spódnicy, miniówkach!) to rozmiar 46+.Jestem zaskoczona, sama nie wiem czy pozytywnie. Jestem w takim strategicznym punkcie, że słyszę 99 % komentarzy przechodniów. Mam mieszane uczucia, czy rzeczywiście czują się pewnie (pozazdrościć pewności siebie), maja głęboko w nosie, co sądzą inni ludzie, czy chcą zwrócić na siebie uwagę, odwracając ją niejako od problemu wagi. Moja niedzielna rozkmina totalnie mnie pochłonęła....wiem jedno, nie chcę być już gruba...jutro ważenie...
katnapik1987
27 kwietnia 2015, 07:32Chyba tylko ktoś z dużą pewnością siebie, egocentryk, widzący tylko czubek swojego nosa, uważa, że ma gdzieś co inni myślą. Ale wydaje mi się, że już tak mamy, że zależy nam na akceptacji innych osób. Ja jak widzę większą dziewczynę w krótkich spodenkach, spódniczce czy czymś innym to zazdroszczę jej odwagi, nie pewności siebie, ale odwagi, że potrafi to założyć, a nie chowa się za za dużymi ubraniami.
aida69
26 kwietnia 2015, 16:16Myślę że chcą dodać sobie pewności...może niektóre jak i ja nadal widzą siebie jako co najwyżej Lka ...zapominając ze już dobre 5lat temu wskoczylam na półkę xxxxl....widzę jak wyglądam dopiero na zdjęciach,tych przypadkowych. Znam wiele otyłych osób. Każda kiedyś, przynajmniej raz próbowała "wmówić" mi ze ma gdzieś opinie innych, ze dobrze jest jak jest, każda prędzej czy później przyznała się ze kłamała. Ehh ...walczmy o siebie! Póki można! Życzę pięknego spadku jutro !