Co do wcześniejszego wpisu – przeszło mi dopiero wczoraj L
Powoli zaczynam myśleć o Świętach i nie wyobrażam sobie tego. To moje drugie Boże Narodzenie u teściowej. Diabli mnie biorą bo nie znoszę tej kobiety – toleruję, to fakt ale nie znoszę. Jest denerwująca, uparta i nie można jej nic wytłumaczyć. Ostatnio poważnie mówi do 12- letniego bratanka D., żeby nie siedział tyle przed laptopem, bo panuje wirus komputerowy i się zarazi. Myśleliśmy, że żartuje a ona poważnie, że to potem się leczy i że on młodsze dzieci zarazi. Tłumaczymy i tłumaczymy a ona, że i tak wie swoje. OK.
Z rzeczy bardziej denerwujących – grzebie w naszych rzeczach. Włazi nam do pokoju i grzebie w dokumentach, kosmetykach, ubraniach. Przegląda mi nawet majtki!!! SIC! Najlepsze na koniec – kradnie. Proszek do prania (szwagier wozi mi niemiecki – 90zł/6kg), płyn do naczyń (potem rozrabia mi Fairy wodą – na jak mam nie zauważyć jak ma potem gęstość wody i pieni się w butelce?), kostki rosołowe czy cukier nawet. Kupiłam końcówkę do mopa, zostawiłam w łazience – schowała ją przede mną na balkonie swojego pokoju. Nie chodzi o to, że nie ma na to pieniędzy – po prostu ona lubi mieć wszystko za darmo. Najpierw żerowała na swoich rodzicach, potem na mężu. Później utrzymywał ją mój D. A odkąd żyjemy razem z D i on nie ma pracy, na wszystko zarabiać muszę sama, ona też musi wszystko kupić sama. Gotujemy oddzielnie, pierzemy oddzielnie. I już nie mogę wytrzymać, Toż to dla mnie nie do zniesienia taki domowy złodziej.
A wczoraj ona do mnie tekstem czy robimy sałatkę jarzynową na Święta i że całe jej rodzeństwo zaprasza się do nas na Szczepana. Musiałam wyjść żeby na nią nie nawrzeszczeć. Nie ma mowy, żadnego donoszenia do stołu nie odstawię – jadę do mamy i wracam późnym wieczorem. Chce imprezę sobie robić, stać ją na to? To niech robi! Ja mam skromne plany w tym roku i skromny budżet. I żadnego wspólnego biesiadowania z ukochaną na nasz rachunek nie planuję. To będą koszmarne Święta. Żałuję, że zgodziłam się wziąć pracę do domu. Mogłabym wyjechać do ciotki w góry i mieć to w nosie.
Najchętniej wyniosłabym się od niej, ale chwilowo nas nie stać. Więc codziennie odkrywając ślady jej buszowania po naszym pokoju odgrzebuję najgłębsze pokłady cierpliwości i zaciskam zęby - tylko, że już mnie od tego szczęka boli.
Czy ja jestem normalna?
renia2014
17 grudnia 2014, 22:38to masz nieciekawie, ja chybabym nie wytrzymała i na początku delikatnie zwróciła uwagę, a zamek w drzwiach też dobry plan:)
Pokusica
18 grudnia 2014, 07:22"Pani S. jeśli jest pani na kupnie nowej bielizny to w sklepie jest znacznie szerszy wybór niż w mojej szufladzie"? Już widzę te oczy wytrzeszczone ze zdumienia i szoku. A zaraz potem słyszę brzęk szyby w drzwiach od pokoju :)