Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kłamczucha

Kupiłam wagę 3 dni temu. Nie żadne cudo za miliony monet co to wyliczy % tłuszczu, mięśni i samozaparcia. Zwykłą wagę cyfrową. Ustawiłam w idealnie wypoziomowanym miejscu (tak, sprawdziłam poziomicą i zaznaczyłam na podłodze gdzie stawiać) i wchodzę. No dobra, jest  114,9. Dziś rano staję i... 113,4. No i się zastanawiam czy waga kłamie czy to Matka Natura tyle ze mnie zdjęła? Bo półtora kilograma w 3 dni to niemożliwość.

Za to wczoraj zrobiłam porządki w szafie. Wygrzebałam z niej jeansy sprzed roku, 2 i sprzed 5 lat. Poukładałam od najmniejszych do największych. W największe się wbiłam bez trudu, kolejne tak no, następnym brakuje 3 cm. Do najmniejszych... nawet nie myślę...

  • Pokusica

    Pokusica

    23 marca 2019, 10:37

    Czyli jak i kiedy najbardziej obiektywnie się ważyć? Kiedyś, gdzieś wyczytałam, że najlepiej rano zaraz po wizycie w łazience, "na pusto". No i tak się ważyłam zawsze. Jakaś rada?

    • Magdzior1985

      Magdzior1985

      23 marca 2019, 23:47

      Zawsze na czczo... co nie znaczy, ze wiesz, zawsze poranna wizyta w toalecie zakończy się sukcesem.

  • agazur57

    agazur57

    23 marca 2019, 10:03

    ostatnio zeszło mi 2 kg

  • annaewasedlak

    annaewasedlak

    23 marca 2019, 08:36

    Ja miałam spódnicę którą włożyłam może po 8 latach.

  • Pokusica

    Pokusica

    23 marca 2019, 07:26

    To była moja druga myśl, zaraz po tym jak stwierdziłam, że pierwsze ważenie zrobiłam dzień przed @

  • Epestka

    Epestka

    23 marca 2019, 07:17

    To woda. Dobowe wahania mogą być do 2 kg nawet

  • Pokusica

    Pokusica

    23 marca 2019, 07:11

    No i zgasiłaś najmniejszą z najmniejszych iskierek naiwnej nadzieji... :P