Prawie 1 kg za mną. Dobrze jest. Staram się nie objadać. Co akurat po zmianie pracy problemem nie jest - zwyczajnie nie mam czasu jeść. O na przykład ostatnio: nocna zmiana od 18 do 6 - za całą noc ugryzłam kawalątek chałki. Ja wiem, gluten, cukier, węglowodany... Ale to był dosłownie gryz, słownie jedno ugryzienie. Po powrocie do domu padłam na pysk i zjadłam dopiero koło 14 naleśnika z dżemem i to by było na tyle za cały dzień. Niezbyt zdrowo ale naleśniki już były a ja miałam 1h na pobudkę i doprowadzenie się do stanu używalności przed randką. Po powrocie do domu - łóżko i pobudka o 4:20 bo zmiana dzienna. Tu już ciut inne żywienie: 120g chleba, 2 plasterki szynki, 2 łyżki sałatki (niestety makaronem białym), 1 jajko i sok pomarańczowy świeżo wyciskany. A na wieczór jajecznica z 2 jajek i 50g chleba.
Zdaję sobie sprawę, że regularne posiłki są ważne, ale w moim przypadku to nierealne. Praca recepcjonistki wiąże się z nieregularnymi zmianami po 12h każda więc nie da się wycyrklować stałych godzin posiłków, bo jednego dnia wracasz do domu o 6 rano a o 18 musisz już być w pracy, albo wracasz o 18 i na 6 do roboty. Przerwy w pracy są o 10/22 a potem to już tylko 5minutówka. A jak jeszcze wpadnie wyprawa do Brna to w ciągu 24h mam śniadanie i kolację i tyle. Pewnie ta nieregularność ma wpływ na wolniejsze efekty, ale staram się nie wpadać w szał obżarstwa po powrocie do domu. zjadam coś, żeby nie zasypiać na totalnego głodomora bo inaczej wstanę i zjem lodówkę razem z drzwiami.
PannaNiecierpliwa
25 marca 2019, 19:01Najważniejszy jest deficyt kaloryczny :) Jeśli go utrzymasz musi być spadek. Mimo wszystko na pewno jakoś uda ci się to ułożyć :)
Pokusica
25 marca 2019, 14:00W dni kiedy mam wolne staram się jeść normalnie ale to nie zawsze się da. Zastanawiam się jak to uregulować.
Berchen
25 marca 2019, 07:02wyglada na to ze u ciebie niebezpieczenstwem moze byc - zbyt malo jedzenia - co tez nie jest dobre, przemysl jakas strategie , wspolczuje pracy zmianowej, wtedy napewno jest trudniej zalesc rytm. Powodzenia.