Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
#05


Nie mogłam uwierzyć, że ostatnio pisałam tu prawie 4 tygodnie temu! Byłam przekonana, że to było tak niedawno (mysli)Święta, dużo spraw, dwa weekendy w tym jeden bardzo długi i czas przeleciał :< A dni wolne z moim bardzo szczupłym Mężem, którego trzeba dokarmiać to totalna porażka dla mojej wagi ;( 

Dziś nastąpiło przebudzenie bo uświadomiłam sobie, że dokładnie za 2 miesiące (5 lipca) będę już na urlopie. I co - z gołym tyłkiem przez Tatry (smiech) bo innej możliwości nie ma jeżeli nie schudnę! Spodnie i spodenki wchodzą, ale są opięte i ciasne w pasie. No i kondycja, którą trzeba mieć żeby maszerować po 8 - 10 godzin dziennie. Chociaż dzisiaj usłyszałam od koleżanki "życzliwej inaczej", że chyba jestem za stara na takie ekscesy, to mam zamiar pokazać jej, że się grubo myli :p

Mąż wrócił wczoraj do swoich obowiązków, ja zostałam sama i chociaż już bardzo za nim tęsknię, to bez gotowania dla niego mam szansę zrealizować swoje postanowienia. Jutro się zważę i będzie to ciężka chwila - ale od czegoś trzeba zacząć i się odbić. A potem tylko: zdrowe jedzenie w mniejszych porcjach, dużo wody, dużo ruchu... Żeby realizacja tych postanowień była tak prosta jak pisanie o nich ;)

  • annaewasedlak

    annaewasedlak

    7 maja 2017, 19:01

    Są takie koleżanki zyczliwe inaczej a po prostu zwykłe zazdrosnice ktore widza i zazdroszczą że ktoś inny coś robi , działa a nie siedzi na kanapie przed telewizorem. Pozdrawiam