Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
#13


Na dziś wyznaczyłam definitywny koniec urlopu - od diety też. Oficjalne ważenie, mierzenie i początek działania. Na sierpień podjęłam wyzwanie -5 kg. Zobaczymy jak się to wszystko uda - oby tylko nie tak jak zwykle ostatnio. Ilość kilometrów i wysiłek w górach nie przekłada się u mnie w spadek kg. Przez 9 dni robiliśmy średnio ponad 15 km na nogach. Były też dni ponad 30 km w naprawdę trudnych górskich warunkach - a waga po przyjeździe większa niż przed. Już spadła, bo większa część to zatrzymana woda - trudno mi było zdjąć obrączkę - ale i tak za mało. Ale nie ma co rozpamiętywać - trzeba się mobilizować i działać. Na zdjęciach nie wyglądam tragicznie ale trochę do poprawy jest. No i praca nad kondycją bo w przyszłym roku mam podobno wejść min. na Rysy :? od słowackiej strony - takie są ambitne plany mojego Męża. Rok to dużo czasu a jak zdrowie pozwoli to wszystko jest możliwe... A więc do dzieła ;)