Wspaniała wiosna, piękne dni! No i pojawił się problem wymiany garderoby na letnią praktycznie od razu z zimowej. I to przymierzanie spodni z pytaniem: wejdą czy nie wejdą, zapną się czy nie Tragedii nie ma ale zawsze może być luźniej a nawet powinno być luźniej. Waga leciutko spada ale wciąż jeszcze wyższa od tej na pasku. Jem w miarę grzecznie. Ogarnęłam słodycze, trafia się więcej warzyw. Przesadziłam tylko z jogurtami i twarożkiem. Są co prawda bez laktozy ale zjadłam ich za dużo i efekty nie były ciekawe Ciepło sprzyja piciu wody - prawie codziennie wypijam butelkę Muszynianki a oprócz tego dużo zielonej herbaty i miętę. No i nareszcie mam więcej ruchu. Praktycznie całe popołudnia spędzam na świeżym powietrzu, plewię, kopię, porządkuję. A ptaki tak śpiewają, że nie chce się wracać do domu W tym tygodniu postaram się nie szaleć jedzeniowo i liczyć kalorie, żeby nie przekraczać swojego zapotrzebowania. No i szykuję się już na długi, piękny weekend z moją lepszą połową więc muszę trochę rzeczy ogarnąć. A jakby dodać do tego trochę ćwiczeń z Nikodemem to byłoby super...
hanka10
21 kwietnia 2018, 18:08ja także przymierzyłam letnie ciuchy i są luźniejsze niż rok temu ;) uważam to za sukces:)!!
Pola789
21 kwietnia 2018, 20:11Powiem Ci w sekrecie, że mam też takie spodnie, które nie chcą się zapiąć :(( ale na razie leżą na dnie szafy wyparte ze świadomości. A ja cały czas walczę o utratę tych cm i kg żeby móc znowu je założyć :)