Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Waga znów ruszyła


Ale się cieszę! :) Po około miesiącu odczytów 70.4 kg dziś stanęłam na wagę i wynik był 70.0 kg! :) Wiem, że to bardzo mały spadek, ale i tak się cieszę. Przez trzy ostatnie dni waga pokazywała wciąż uporczywie 70.4 kg... Dobrze, że znów spada w dół.

Zachęciło mnie to, aby powrócić na nowo do białkowych śniadań, choć minka wcale mi się z tego powodu nie uśmiecha. Smażenie jajek trwa, trzeba potem sprzątać... Biały serek też jest lepszy na kanapce rozrobiony i w proporcjach więcej pieczywa mniej serka... No ale cóż. Muszę jakoś przeboleć.

Wczoraj miałam urodziny i mama jako tort zrobiła niskocukrowy sernik. Pisałam już o nim wcześniej. Je się taki puszek i w ogóle nie czuje się słodyczy typowej dla ciasta. No, może troszeczkę, odrobinę... To nawet dobrze, bo zjadłam 2 kawałki i mimo to nie przytyłam :) A nawet troszkę.... WOW... schudłam!

Żeby nie było, nie tylko staję na wadze ale również mierzę się centymetrem. Obwód bioder i pasa taki sam od paru dni (wcześniej się 2 tygodnie nie mierzyłam - pamiętacie - wyjazd miałam), ale za to spada pomiar bicepsa i ud :) A na pas przyjdzie pora - wierzę w to!