Ostatnio wszyscy naokoło się sprzysięgli i częstują mnie cukierkami, ciastkami, tortami, wafelkami i innymi pysznościami. Ale fajne jest to, że spokojnie odmawiam, nawet mi się bardzo nie chce słodkiego. Choc miałam dziś moment gdy pojawiła się straszna ochota na wafelka czekoladowego, chodziłam po mieszkaniu i węszyłam gdzie mogę takiego spotkac. Wiedziałam gdzie, ale nie wzięłam go i nie zjadłam. Chyba powoli zaczynam na ludzi wychodzic :D
Dzisiejszy dzień upłyną pod znakiem węglowodanów, ale tych zdrowszych (o ile takie są):
śniadnie: musli z jogurtem naturalnym
8 godzin w pracy: 2 banany + kanapka (2 kromki ciemnego pieczywa+szynka+ rzodkiewka)
obiad: talerz barszczu białego + 1,5 jajka + pół kromki białego chleba
kolacja: musli z mlekiem +banan+ kiwi
Przez cały dzien wypiłam też 1,5 litra wody, 5 herbat zielonych i czeka na mnie kubas herbaty czerwonej.
Cwiczyłam też trochę. Robiłam rozgrzewkę, brzuszki i trochę się poruszałam. Nie było może tego dużo, ale lepsze trochę niż nic.
A dziś wieczorem WIELKIE FARBOWANIE WŁOSÓW. Zrobię to po raz pierwszy. Zobaczymy czy będzie ok, czy raczej będę przez tydzień w czapce chodziła :D
karolka1991
21 kwietnia 2008, 18:56Masz racje ze kazdy z nas coś ma z nich :) I zycze wyrwałości i duuuzo duuzo silnej woli :) zanim się objerzysz bedzie wyglądac świetnia i czuc sie doskonale we własnym ciele :) ;* buźka