Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 6
12 lipca 2008
Od dziś miałam przejśc na dietę owocowo- warzywną. Ale nie wyszło. Bo jak ma wyjśc jak obudził mnie zapach pieczonych domowych bułeczek z owocami, które zaczęłam pochłaniac na śniadanie i podgryzam przez cały dzień. Rano zjadłam chyba ze 3. Później zjadłam sałatę z pomidorami i oliwą z oliwek. Gotowaną fasolkę szparagową. To było dietetycznie :) A później znowu 2 bułeczki i kubek mleka. I miska popcornu do filmu. Załamka. Obecnie jestem bardzo zdeterminowana do schudnięcia i przez szereg dni dawałam radę, ale jak przychodzi weekend to się nie mogę powstrzymac.Co robic?
nusia829
14 lipca 2008, 18:47Słoneczko nie poddawaj się! Olej te bułeczki z owocami!Pomyśl jak super będziesz się czuła we wrześniu, a czas ucieka niestety:-( Mam ten sam problem wczasy we wrześniu a w stroju wyglądam... no sama zobacz koszmar:-) Gdy nie mam siły oglądam to zdjecie wydrukowane w moim notesie! Zróbmy to dla siebie! Bądźmy piękne:-) Mamy 49 dni:-)Pozdrawiam
chipsoholik
12 lipca 2008, 19:19No w weekendy sie zdarza, mówi sie trudno.Jutro jest nowy dzień, wskocz na rower, idź na basen.Im wiecej weekendu wypełnisz sobie sportem tym będzie CI łatwiej a motywacja wzrośnie:)