Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 11.



Czy tez tak macie, ze dużo łatwiej wam nie jeśc nic zamiast jeśc mało? Ja ostatnio tak zaczęłam robic, tzn nie jeśc nic. Potrafię przeżyc od godziny 6 rano do 16 zjadając jedynie kilka sztuk gotowanej fasolki szparagowej. Tak miałam dziś. Wypiłam 2 kubki herbaty zielonej i zjadłam kilka sztuk fasolki. Po 16 wróciłam do domu i zjadłam kilka ziemniaków z mizerią. I przed chwilą zjadłam pierś kurczaka z pomidorami. Trochę późno, wiem, ale dopiero wróciłam od lekarza i byłam na tyle głodna i źle się czułam (z powodu głodu) że skusiłam się na kurczaka. Teraz mnie coś w boku boli :/ Oj.

Ruchu nie miałam dziś żadnego. Przyznaję bez bicia. Rano do pracy, po pracy do domu na obiad a później do lekarza i czekanie w kolejce do 20:30. Mam nadzieję, że w tą sobotę wstanę w końcu (tak jak planuję od kilku miesięcy) i pójdę rano pobiegac. Bardzo bym chciała i mam nadzieję, że mi się uda :)
  • truskawka84

    truskawka84

    25 lipca 2008, 23:34

    z tym, ze na wieczor moglabym zjesc absolutnie wszystko!i to nie jest dobre:/ lepiej jesc malo a czesto niz do wieczora nic a pozniej sie rzucac na jedzenie.pozdrawiam i zycze powodzenia w odchudzaniu!

  • bluebutterfly6

    bluebutterfly6

    17 lipca 2008, 21:46

    potem kilogramy wracają ze zdwojoną siłą !