Dziś miałam ciężki dzień w pracy. Dużo roboty i dużo stresu. A gdzie pojawia się stres tam i moje niepohamowane łaknienie słodkiego. I tak dziś miałam. Ale mimo tego trudnego w utrzymaniu w ryzach głodu słodyczowego powstrzymałam się. Jest już wieczór a ja dziś nie miałam nic słodkiego w ustach.
Śniadnie: płatki ryżowe na mleku z rodzynkami i orzechami
Lunch: serek wiejski
Podwieczorek: jabłko
Obiad: warzywa z patelni, gotowana ryba, sałata
Kolacja: jajecznica z serem żółtym i szczypiorkiem, jedna kromka chleba (zło ale tak ślicznie pachniał świeżością)
Ruch: tylko godzinny spacer. Nie mam zbytniej motywacji ani siły rozpocząc poważniejszej przygody z większym wysiłkiem fizycznym.
Ogólnie dzień uznaję na plus oprócz tego że jestem mega zmęczona. Lecę wziąc szybki prysznic i kładę się wcześnie spac. Zasłużyłam na to :)
monikaa1991
22 kwietnia 2009, 20:15oj sen nalezy sie kazdemu.. :p