Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
weekend straszny ale jest ok


o weekendzie wole nie pisac, mnostwo jedzenia i mnostwo drinkow, nie wiem ile pochlonelam, ale duzo, wole do piatku nie wazyc sie, ale nie zaluje no bo kogos poznalam, nie mam namiarow na niego, ale mam nadzieje, ze za tydzien znow sie zobaczymy. dzis wrocilam na dobre tory z dieta i ruchem.
sniadanie: mleko (111), otreby (114), wiorki kokosowe (37)=262
obiad: dwa jajka (170), kalafior (103,4)=273,4
kolacja: serek wiejki (166), pomidor (40), ogorek (8), jogurt (22,5)=236,5
suma: 771,9 (cholera duzo za malo)
ruch: bieganie 426,87
rower: 143,84
suma: 570,7

bilans: 1700-771,9+570,7= 1498,8